Ta historia zaczyna się około 5 lat temu. Syn polskiej skrzypaczki Patrycji Piekutowskiej, mały Antoś z wrodzoną wadą serca przechodzi trzecią już operację, tym razem - w Instytucie "Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka" w Warszawie. Ma wszczepianą sztuczną zastawkę serca. Operacja trwa 12 godzin. Szczęśliwie, kończy się sukcesem - zastawka spełnia swoją funkcję, chłopiec szybko odzyskuje siły i wraca z rodzicami do domu.
To jednak okoliczności tej operacji sprawiły, że Patrycja Piekutowska zaangażowała się w działalność charytatywną na rzecz szpitali dziecięcych w Polsce. Jak mówi, był to odruch "ogromnej potrzeby serca".
Dowiedziałam się, że w jej trakcie był wykorzystany aparat do autotransfuzji krwi, który nie należał do Centrum Zdrowia Dziecka. Taki sprzęt pozwala oczyścić krew pacjenta, a następnie mu ją z powrotem przetoczyć. CZD było w trakcie poszukiwań fundacji, która mogłaby zasponsorować taki zakup, bo jego koszt to około 120 tys. złotych. Zdałam sobie sprawę, że my ze szpitala wychodzimy, ale setki chorych dzieci codziennie tam przyjeżdżają i takiego aparatu potrzebują. Postanowiłam, że postaram się, aby ten sprzęt już tam został
- opowiada w rozmowie z Gazeta.pl Patrycja Piekutowska.
Chcąc pomóc szpitalowi w sfinansowaniu aparatu do autotransfuzji krwi, skrzypaczka podjęła współpracę z Fundacją Serce Dziecka, której szybko została ambasadorką. To właśnie w ramach jej działalności w 2015 roku zorganizowała pierwszy koncert "Otwarte Serca - Mistrzowie Muzyki, Biznesu i Kardiochirurgii Dzieciom". Skierowany był on przede wszystkim do ludzi biznesu, bo to od nich Patrycja Piekutowska chciała uzyskać wsparcie finansowe na zakup tego, a później innych sprzętów. Na scenie pojawiła się sama artystka w towarzystwie Sławomira Wilka, który akompaniował jej na fortepianie. Sukces był ogromny - sprzęt został zakupiony już na kilka dni przed wydarzeniem. Dzięki temu podczas koncertu można było przedstawić darczyńców i wręczyć im podziękowania.
Patrycja Piekutowska dopiero się jednak rozpędzała. Takich koncertów zorganizowała w sumie siedem, z czego pierwsze trzy na przestrzeni siedmiu miesięcy. Środki, które zdobywała wśród rozmaitych firm pomiędzy koncertami, pozwoliły m.in. na zakup sprzętu medycznego dla Kliniki Kardiochirurgii w Krakowie Prokocimiu i dla Oddziału Kardiochirurgii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi czy sfinansowanie budowy "Hotelu Serce Dziecka" w postaci pokoi z łazienkami dla rodziców przy Oddziale Kardiochirurgii Dziecięcej w szpitalu Copernicus w Gdańsku.
- W końcu okazało się, że to “modne” i ważne bywać na “Otwartych Sercach”. Nie ukrywam, że to moja wielka radość, bo udało nam się zbudować pewną markę, dzięki której pomagaliśmy szpitalom dziecięcym, prezentując jednocześnie wspaniałych artystów muzyki klasycznej - mówi Patrycja Piekutowska.
W marcu 2019 roku Patrycja Piekutowska zorganizowała kolejny koncert charytatywny, tym razem pod hasłem "Wielcy Artyści Małym Pacjentom". Zbierano pieniądze na modernizację części wspólnych CZD.
- Stworzyłam ten projekt kompletnie sama, bez żadnych firm, agencji reklamowych czy eventowych. To był skok na główkę do pustego basenu, ale ten basen się napełnił wodą. Nie mogłam ukryć wzruszenia, gdy na sali usiadło 970 osób z 28 miast w Polsce, wszyscy ubrani w suknie wieczorowe i smokingi. W prezencie dla dzieci zaśpiewali tam wybitni operowi śpiewacy: Artur Ruciński i Rafał Siwek - opowiada nadal poruszona wydarzeniem Patrycja Piekutowska. Dodaje, że w takim "prezencie" podczas koncertu odbyło się niemal wszystko. - Najważniejsze jednak, że podczas koncertu stanęło na scenie kilkunastu prezesów firm, dzięki którym udało nam się w cztery tygodnie przeprowadzić kompleksowy remont holu głównego szpitala - podkreśla.
Patrycja Piekutowska w trakcie koncertu Fot. Archwium prywatne
Bilet-cegiełkę kupił też Tomasz Rudolf, szef The Heart - korporacyjnego centrum innowacji.
Tomasz miał swoje doświadczenia, które popchnęły go do działania na rzecz dziecięcych szpitali. Któregoś dnia, będąc z synkiem na badaniach w Centrum Zdrowia Dziecka, czekał 7 godzin na wizytę, która trwała 15 minut. - Zaczął się zastanawiać, jak to możliwe, że szpital, który ma fenomenalny poziom medyczny, w kardiochirurgii, kardiologii czy neurologii osiąga wyniki na skalę europejską, a nawet światową, funkcjonuje słabo od strony organizacyjnej i infrastrukturalnej - opowiada Patrycja Piekutowska.
To właśnie Tomasz Rudolf, zainspirowany warsztatami, które kilka tygodni wcześniej stworzyła dla szpitala Pracownia Gier Szkoleniowych, wymyślił Fundację Klub Innowatorów Dziecięcych Szpitali - K.I.D.S. A po tym, co zobaczył na koncercie prowadzonym przez artystkę, zaproponował, żeby została jej prezesem.
Fundacja K.I.D.S. istnieje od czerwca 2019 roku, a już udało się poczynić pierwsze zmiany w Centrum Zdrowia Dziecka. Wyremontowano korytarz poradni okulistycznej i gastroenterologicznej. Zamiast w szarych, starych wnętrzach, dzieci oczekują teraz na wizytę w kolorowych pomieszczeniach, w towarzystwie postaci z bajek i zabawek, a do gabinetów wchodzą przez nowe, specjalistyczne i kolorowe drzwi. Przeprowadzono już również serię wywiadów z kierownikami klinik, personelem medycznym i rodzicami, które pozwoliły zdiagnozować najbardziej pilne potrzeby, z jakimi mierzy się CZD i stworzyć wizję "szpitala przyszłości".
Korytarz poradni okulistycznej w CZD przed remontem Korytarz poradni okulistycznej w CZD przed remontem / Fot. Fundacja K.I.D.S.
Wyremontowany korytarz poradni okulistycznej w CZD Fot. Fundacja K.I.D.S.
- Chcemy zbliżyć się do tych standardów europejskich i światowych szpitali dziecięcych, które istnieją już w prywatnej służbie zdrowia w Polsce. Przepaść między szpitalami zagranicznymi lub prywatnymi a państwowymi jest ogromna - twierdzi Patrycja Piekutowska. I wspomina, jak wyglądają szpitale w Stanach Zjednoczonych. - Tam każdy drobiazg jest przemyślany tak, by dzieci czuły się bezpiecznie. Wszystkie kroplówki są zawinięte w woreczki z nadrukami postaci z bajek, wszystkie przewody, które prowadzą do żył, są obleczone w kolorowe wzorki. Na to potrzeba oczywiście dodatkowych pieniędzy, ale pomysł, żeby każdą rzecz, która dla dziecka jest trudna, nieznana wizualnie, zamieniać w coś bajkowego, kojarzącego się w pozytywny sposób jest fenomenalny - zachwyca się skrzypaczka.
Kilkakrotnie podkreśla, jak ważny w leczeniu jest komfort psychiczny pacjenta.
- Za granicą rodzice mogą być z dziećmi do momentu uśpienia do operacji, a potem przy ich wybudzeniu. U nas tego nie ma prawie w ogóle, mali pacjenci są wtedy sami. Na świecie takiego rozwiązania się już praktycznie nie stosuje, bo bezpieczeństwo psychiczne dziecka jest bardzo ważne. My też w tym kierunku idziemy - zapowiada i zarysowuje plan na najbliższy rok. Fundacja K.I.D.S. przymierza się do budowy w CZD pokojów wybudzeń. Ma się to odbyć we współpracy z dr Dorotą Zawadzką, znaną jako Superniania, która zresztą sama się z takim pomysłem do fundacji zgłosiła, kiedy ta tylko rozpoczęła swoją działalność.
Patrycja Piekutowska wspomina również o innych problemach polskich szpitali. Po pierwsze - kolejki. Po drugie - przestarzała, często zdegradowana infrastruktura. Po trzecie - utrudniony kontakt z pacjentem.
- Problemem jest m.in. to że pacjenci nie odwołują wizyt, przez co przepada ogromna liczba wolnych miejsc. Wszystko dlatego, że nie ma systemu smsowego ani online, do którego ludzie są przyzwyczajeni. W CZD pod tym względem czas się jakby zatrzymał - przyznaje. We wdrażaniu w szpitalu nowoczesnych rozwiązań pomóc mają zaangażowane w działania fundacji start-upy i firmy technologiczne, które m.in. przygotują specjalne aplikacje, ułatwiające dostęp rodziców do informacji. Pierwsze efekty ich pracy pojawią się już niedługo - powstanie profesjonalna aplikacja dla pacjentów tworzona pro bono przez kilkunastu wybitnych specjalistów.
Szpitale dziecięce, na szczęście, mają wspaniałe, nowoczesne sprzęty dzięki WOŚP. Sama przekonałam się o tym podczas wielu długich wizyt w szpitalach z moim synkiem. My również chcemy wprowadzać w szpitalach rozwiązania przyszłości. Takie, w których wszystkie narzędzia nowoczesnej technologii ułatwiają funkcjonowanie zarówno pracownikom, jak i rodzicom i małym pacjentom. Kiedy pokażemy, jak innowacje działają w Warszawie, natychmiast chcemy ruszać z pomocą do szpitali w kolejnych miastach
- zapowiada prezes Fundacji K.I.D.S.
Zanim jednak pracownicy Fundacji pomyślą o kolejnych krokach, skupiają się na najbliższym koncercie “Wielcy Artyści Małym Pacjentom”. A ten odbędzie się już 18 listopada. Wystąpią na nim Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna, najsłynniejsze małżeństwo operowe na świecie, które w Polsce po raz pierwszy wystąpi charytatywnie. Bilety kosztują po 500 złotych, obowiązują stroje wieczorowe. Cel jest jeden - zebranie środków na przeniesienie i wyposażenie w najbardziej nowoczesny sposób banku krwi w Centrum Zdrowia Dziecka.
Obecnie bank krwi znajduje się aż 700 metrów od bloku operacyjnego. Po drodze są dwie windy i przejście podziemne. Laboratorium i pomieszczenia socjalne dla pracowników, którzy pełnią 24-godzinne dyżury, nie były remontowane od 40 lat.
- Osobiście obiecałam pracownikom, że będą mieli najpiękniejszy pokój socjalny i najpiękniejsze łazienki. Co jednak najważniejsze, bank krwi będzie się znajdował zaledwie 30 metrów od bloku operacyjnego, na tym samym piętrze. Trzeba będzie przejść jedynie przez łącznik. Będzie wyposażony we wszystko, co jest najbardziej nowoczesne - opowiada o nadchodzących zmianach Patrycja Piekutowska. - Koszt to około pół miliona złotych, ale myślę, że uda nam się zapłacić nieco mniej, bo ja mam dar do negocjacji - śmieje się. Jak dodaje, chciałaby, aby otwarcie miało miejsce jeszcze w styczniu.
Patrycja Piekutowska aktualnie poświęca się dwóm aktywnościom: macierzyństwu i pracy w fundacji. Po drugiej ciąży nie wróciła do nauczania na uczelni, zrezygnowała też z koncertowania na całym świecie. Jeżeli podróżuje, to tylko z rodziną. Nie ukrywa, że do wszystkiego, czym się obecnie zajmuje, zainspirował ją jej pierwszy syn, dziś 10-letni. Mówi o nim pieszczotliwie "Anteczek".
Patrycja Piekutowska z synem Antosiem Fot. Archiwum prywatne
- Mój syn jest bohaterem mojego życia. I to tylko i wyłącznie dzięki niemu urodziła się we mnie ta potrzeba działania. Teraz właściwie nie ma już dla mnie granic - twierdzi prezes fundacji. Jeden z największych dowodów na to, że warto, otrzymała w czerwcu tego roku.
W szkole Antosia nauczycielka zainicjowała wśród dzieci dyskusję, kto jest ich bohaterem. Jedno dziecko powiedziało, że jego bohaterem jest Batman, drugie wskazało innego superbohatera, trzecie - psa. Syn Patrycji Piekutowskiej powiedział, że jego bohaterem jest jego mama. Dlaczego? Bo pomaga innym dzieciom.