Skazany mężczyzna jest emerytowanym marynarzem Polskiej Żeglugi Morskiej. W lipcu udał się na zakupy do Kołobrzegu. Tam, w jednym z samoobsługowych sklepów, sprzedawane na wagę były śliwki w czekoladzie. Roman Wawrzyniak zjadł cukierka, bo, jak tłumaczył w rozmowie z TVN24, chciał ich spróbować przed kupnem.
Po odejściu od kasy, na zaplecze zaprowadzili go ochroniarze. Kazali mu opróżnić torbę i kieszenie, a także sprawdzili, czy mężczyzna na pewno za wszystko zapłacił. - Potem zarzucili mi kradzież. Wezwali policję - powiedział dla TVN24.
Emeryt miał się stawić na komendzie następnego dnia, ale ze względu na ważne badania lekarskie musiał wrócić do Szczecina, o czym telefonicznie poinformował policjantów. Więcej żadnych wezwań nie otrzymał. Dopiero tydzień temu dostał w formie listu "Wyrok nakazowy w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej" z 27 września 2019 roku. Art. 500 Kodeksu postępowania karnego mówi, że wyrok nakazowy może być wydany w niektórych prostych sprawach, za które grozi niska kara: nagana, grzywna lub ograniczenie wolności. W takim przypadku wina oskarżonego nie może budzić wątpliwości. Wyrok wydawany jest bez rozprawy.
Jak podaje TVN24, w wyroku mężczyzny znalazła się informacja, że "dokonał kradzieży 1 sztuki cukierka śliwka w czekoladzie o łącznej wartości 0,40 zł (...) tj. o czyn z artykułu 119, paragraf 1 kodeksu wykroczeń".
Mecenas Dariusz Niebieszczański zaoferował emerytowi darmową pomoc w sprawie, którą uznał za absurdalną. - Moim zdaniem jedyne wytłumaczenie tej sytuacji jest takie, że wyrok został wydany automatycznie, a sędzia nawet nie przeczytał akt. Mam wątpliwości, czy doszło w ogóle do kradzieży. Zabrakło tu trochę empatii - powiedział w rozmowie z TVN24 adwokat.
Ewa Bialik, Rzecznik Prokuratury Krajowej, poinformowała, że "zapadł rażąco niesprawiedliwy wyrok nakazowy w sprawie kradzieży cukierka o wartości 40 groszy". W piątek do sprawy włączyła się prokuratura, która zaskarży wyrok sądu.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie, który ukarał mężczyznę za kradzież cukierka, oświadczył, że wyrok nie jest surowy. - Karą, jaką przepis przewiduje, może być kara grzywny do 5 tysięcy złotych oraz kara aresztu do 30 dni. Wtedy rzeczywiście byłyby to znacznie bardziej dolegliwe rozstrzygnięcia - powiedział TVN24 Sławomir Przykucki.
Złożenie sprzeciwu wobec wyroku zapowiedział wcześniej 69-latek.