Prof. Bogdan Małkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej, wyjaśnił dziennikarzom "Rzeczpospolitej", że znaczniki z Europy Zachodniej sprowadzała do Polski hurtowania PolAtomHurt w Otwocku-Świerku. Należała ona do Narodowego Centrum Badań Jądrowych i była prowadzona przez Ośrodek Radioizotopów PolAtom. Ale w sierpniu Główny Inspektorat Farmaceutyczny zamknął hurtownię. Uznał, że jej działanie jest niezgodne z ustawą antywywozową. Wtedy zaczęły się kłopoty szpitali, zwłaszcza tych w mniejszych miastach.
Zapasy znaczników zaczęły kończyć się we wrześniu. O ile Warszawa czy Wrocław nie odczuły jeszcze przerwy w dostawie, to w mniejszych miastach szpitale zaczęły albo przekładać zabiegi, albo zdecydowały się przeprowadzać je w obniżonym standardzie, czyli bez oznaczenia węzłów chłonnych znajdujących się najbliżej guza (tam przerzuty występują najczęściej).
W tej chwili sytuacja już się poprawia, radiofarmaceutyk sprowadzają inne, mniejsze hurtownie, które nie robiły tego dotychczas. Jednak część umów ze szpitalami blokuje takie rozwiązanie, ponieważ wyklucza sprowadzanie produktów przez podwykonawców i zakłada, że będzie robić to tylko wykonawca generalny: PolAtom.
Kiedy w sierpniu 2019. Główny Inspektorat Farmaceutyczny zamknął hurtownię, uzasadniał to zapisami ustawy o prawie farmaceutycznym. Chodziło o to, aby państwowy PolAtom nie miał własnej hurtowni, ponieważ grozi to niebezpieczeństwem wywozu leków. Z tego powodu w znowelizowanej w 2018 r. ustawie widnieje zakaz łączenia działalności leczniczej z prowadzeniem hurtowni. Jednak lekarze twierdzą, że zadziałało niedbalstwo ustawodawcy, który nie przewidział w prawie konieczności uregulowania sprowadzania znaczników. Bo wraz z zamknięciem hurtowni PolAtomu, zaprzestano również sprowadzania samaru-153 stosowanego przy bolesnych przerzutach do kości.
"Przepis o zakazie łączenia działalności leczniczej z prowadzeniem hurtowni farmaceutycznej, mający przeciwdziałać wywozowi leków, powinien wyłączać prowadzenie hurtowni radiofarmaceutyków choćby dlatego, że nie są one przedmiotem wywozu" - czytamy w "Rz".