Polityk Inicjatywy Polska tak opisuje zdarzenie w rozmowie z Polsat News:
Zajechaliśmy mu drogę, wyskoczyliśmy z samochodu, wyciągnęliśmy gentlemana, który kierował, wyjęliśmy kluczyki i wezwaliśmy policję, która przyjechała bardzo szybko, w ciągu 10 minut.
Sztab Jońskiego - podróżujący wyborczym busem - zauważył na drodze samochód poruszający się zygzakiem i bez świateł. Stwarzał on niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu, wjeżdżając co i raz na trotuar.
Za chwilę okazało się, że auto gwałtownie skręciło w prawo i zderzyło się z innym samochodem, jadącym z przeciwnej strony.
Jak relacjonował polityk w rozmowie z Polsatem, obaj mężczyźni zachowywali się bardzo dziwnie i nerwowo, a pasażer auta próbował uciekać, ale został zatrzymany przez jednego ze sztabowców. Wkrótce okazało się, że nie miał uprawnień do prowadzenia samochodu. Dostał mandat w wysokości 500 zł.
Oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu potwierdziła w rozmowie z Gazetą.pl, że we wtorek około godziny 18 policja otrzymała takie zgłoszenie. Powiedziała też, że patrol uczestniczący w interwencji potwierdził iż współpracownicy polityka KO ujęli kierowcę bez uprawnień.
Dariusz Joński nie czuje się bohaterem. "Każdy by się tak zachował" - napisał na Twitterze.
Dariusz Joński już raz w tej kampanii ocalił zagubiona grzybiarkę.
- Zauważyliśmy stojącą przy drodze starszą panią, która machała ręką, próbując zatrzymać samochody. Zatrzymaliśmy się i okazało się, że pojechała z synem i córką na grzyby i się zgubiła. Nie miała telefonu, więc stała przy drodze. Oczywiście panią zabraliśmy i mogła poczuć kampanijny klimat, bo po drodze jeszcze rozwieszaliśmy plakaty - opowiedział dziennikarzom.