Przeprosiny za brak reakcji na molestowanie ministranta przez księdza Andrzeja S. i 400 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz ofiary Marka Mielewczyka - taki wyrok wydał Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Zapłacić muszą zarówno duchowny, jak i parafia św. Kazimierza w Kartuzach i diecezja pelplińska.
O decyzji sądu poinformowała na Twitterze posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Wyrok zapadł w drugiej instancji po tym, jak ksiądz odwołał się od wcześniejszego wyroku. Duchowny molestował Mielewczyka w latach 80., kiedy ten był ministrantem w parafii w Kartuzach. Mielewczyk powiedział, że "ten wyrok jest przełomowy" i "pokazuje że odpowiedzialność Kościoła za krycie pedofilii jednak istnieje" - opisuje na Twitterze reporter Radia ZET Maciej Bąk.
Sędzia zwracała uwagę, że molestowanie odbiło się na zdrowiu psychicznym ofiary, a także, że ksiądz nie poniósł żadnych konsekwencji - został jedynie przeniesiony do innej parafii.
Mielewczyk opowiadał o tym, jak był wykorzystywany przez księdza w filmie braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Po latach zdecydował się pozwać księdza i parafię, która nie reagowała.