W sierpniu portal Onet.pl opublikował korespondencję, którą z internautką Emilią miał prowadzić wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak oraz niektórzy sędziowie i urzędnicy. Rozmowa dotyczyła sposobów na dyskredytowanie sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości. Odpowiednie materiały miały później trafiać do dziennikarzy i internautów.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", grupa kilkunastu sędziów miała kontaktować się również między sobą za pośrednictwem internetowego komunikatora i omawiać tam planowane działania dyskredytujące.
W reakcji na doniesienia medialne wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak podał się do dymisji. Składając rezygnację, oświadczył jednak, że wysuwane wobec niego zarzuty są oszczerstwem. W związku z tą sprawą minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odwołał też delegację do resortu sędziego Jakuba Iwańca oraz delegację do Sądu Apelacyjnego w Katowicach sędziego Arkadiusza Cichockiego.
>>Piebiak jeszcze niedawno deklarował, że będzie walczył z hejtem:
Pod koniec sierpnia sędziowie wymieniani w kontekście sprawy Emilii S. złożyli łącznie kilkadziesiąt pozwów cywilnych i prywatnych aktów oskarżenia o zniesławienie przeciwko dziennikarzom i wydawcom.
Prezes Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" prof. Krystian Markiewicz jest jednym z sędziów, którzy mieli paść ofiarą ataków.
Markiewicz zdecydował się na skierowanie pozwu przeciwko ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, a także byłemu wiceministrowi Łukaszowi Piebiakowi, sędziemu Jakubowi Iwańcowi, byłemu prezesowi Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiuszowi Cichockiemu, byłemu szefowi biura Krajowej Rady Sądownictwa Tomaszowi Szmydtowi oraz prezesowi Sądu Okręgowego w Rzeszowie i członku KRS Rafałowi Puchalskiemu.
Jak czytamy w komunikacie "Iustitii", sędzia Markiewicz zarzuca pozwanym "szerzenie zorganizowanej nienawiści wobec niego i środowiska sędziowskiego". Domaga się 50 tys. zł na rzecz Fundacji Dom Sędziego Seniora oraz publikacji przeprosin w mediach.
- Od miesiąca czekałem na reakcję Prokuratury i urzędów do tego powołanych. Wsłuchiwałem się w dalsze rozpowszechnianie kłamstw ze strony urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości oraz kompletny brak wzięcia przez kogokolwiek odpowiedzialności za atak na mnie. Niestety, nie doczekałem się. Pozywam urząd Ministra Sprawiedliwości, zajmowany przez Zbigniewa Ziobrę, za kompletny brak nadzoru nad kierowanym przez niego urzędem. Pod jego okiem działała zorganizowana grupa pracowników, którzy wynosili poufne informacje i wykorzystywali je do nękania mnie. Pełną odpowiedzialność za to co się dzieje w Ministerstwie ponosi Zbigniew Ziobro. Jeśli Pan Minister nie umie sam wyciągnąć wniosków ze swoich błędów, musi mu o tym przypomnieć niezależny Sąd
- komentuje prof. Krystian Markiewicz.