Wniosek o przebadanie Marka Falenty wariografem wpłynął do dyrektora Aresztu Śledczego w Służewcu 12 września. Złożył go adwokat Marka Falenty. Jak podaje "Rzeczpospolita", biznesmen prawdopodobnie chce w ten sposób przekonać Sąd Najwyższy, że to nie on zlecał nagrywanie polityków i biznesmenów w restauracjach. Służba Więzienna poinformowała dziennik, że decyzja dotycząca badania wariografem nie należy do niej. "Brak jest podstaw do udzielenia przez dyrektora jednostki penitencjarnej zgody na badanie osoby osadzonej wariografem bez uprzedniego postanowienia wydanego przez właściwy organ procesowy" - odpowiedziała dziennikowi ppłk Elżbieta Krakowska, rzeczniczka dyrektora generalnego Służby Więziennej.
W sprawie nie wypowiada się Sąd Okręgowy w Warszawie i prokuratura. Według "Rz" kwestia badania Falenty wykrywaczem kłamstw nie pojawiła się w toku śledztwa.
Marek Falenta odsiaduje wyrok 2,5 roku za podsłuchiwanie w warszawskich restauracjach m.in. polityków. Biznesmen, który nigdy nie przyznał się do winy, został zatrzymany w Walencji w Hiszpanii na początku kwietnia. Był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. Polscy funkcjonariusze zatrzymali Falentę we współpracy z hiszpańską policją. Za zlecenie nagrywania, między innymi, rozmów polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w warszawskich restauracjach Marek Falenta został prawomocnie skazany w styczniu 2017 roku. 1 lutego 2019 r. miał się stawić w zakładzie karnym, ale tego nie zrobił. Od tego momentu, do chwili zatrzymania w kwietniu, ukrywał się.