Ocena przyczyn śmierci 64-letniego stróża składu opału przy ul. Łomnickiego w Jeleniej Górze jest wstępna. Ostateczną ocenę wydadzą biegli sądowi po otrzymaniu wyników wszystkich potrzebnych badań. Jak zapewnił w rozmowie z Polsat News rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, Tomasz Czułowski, śledztwo prowadzone jest na razie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Nikt nie usłyszał zarzutów.
Mężczyzna został znaleziony w sobotnie popołudnie około 20 metrów od ogrodzenia. Leżał w kałuży krwi i był nieprzytomny, nie dawał żadnych oznak życia. Wokół niego biegały cztery agresywne psy, które atakowały ciało. Były to owczarki niemieckie, które również pilnowały tej samej posesji. Aby się do niego dostać, strażacy wycięli dziurę w płocie. Psy musieli odgonić za pomocą strumienia wody. Przybyły na miejsce zespół ratownictwa medycznego próbował reanimować stróża, ale nie udało się go uratować.
Należało ustalić, czy mężczyzna stracił życie w wyniku ataku owczarków, czy też zaatakowały go już po śmierci. Wyniki sekcji zwłok potwierdziły pierwszą wersję: to śmierć z wykrwawienia na skutek poniesionych obrażeń.
Na początku media podały informację, że weterynarz miał podjąć decyzję o uśpieniu owczarków, jednak okazuje się, że trafiły do schroniska na obserwację. Ich los prawdopodobnie rozstrzygnie się po wydaniu tzw. opinii behawioralnej. Pomoże ona ustalić, dlaczego doszło do ataku.