Stan dziecka nadal jednak określany jest jako "średnio-ciężki", a chłopiec pozostaje na oddziale intensywnej terapii. 30 września lekarze podjęli po raz trzeci próbę wybudzenia chłopca ze śpiączki farmakologicznej - tym razem się udało. Jak podaje toruński dziennik "Nowości", poprzednie próby (26 oraz 27 września) zakończyły się niepowodzeniem.
Chłopiec już sam oddycha. Został rozintubowany i odłączony od respiratora. Samodzielnie oddycha, otworzył oczy i odzyskał przytomność. To krok do przodu, który bardzo nas cieszy. Nadal jest to poważna sytuacja i nadal dziecko jest pod specjalną opieką. Jesteśmy pełni nadziei, ale w ocenie stanu zdrowia tego chłopca i rokowaniach trzeba zachować ostrożność
- stwierdził doktor Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. Dodał, że mały pacjent pozostanie na OIOM-ie "dopóki lekarze nie nabiorą pewności, że samodzielny oddech i kontakt z otoczeniem to stan trwały, a nie chwilowy".
W nocy z 19 na 20 września wielogodzinną operację. Miał obrażenia wielu narządów. Tuż po operacji chłopca wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej.
Do wypadku doszło 19 września około godziny 17.00. 4-latek wypadł z okna w bloku przy ul. Konstytucji 3 Maja. Fakt, że upadł na trawnik, prawdopodobnie ocalił mu życie. W chwili wypadku przebywał w mieszkaniu sam.
Świadkowie zdarzenia natychmiast powiadomili służby. Karetka przyjechała trzy minuty po wezwaniu i zabrała ranne dziecko do szpitala. Policjanci, komentujący wypadek, mówili wręcz o "cudzie".
Policja ustaliła, że matka chłopca wyszła z mieszkania na kilka minut wyrzucić śmieci, Wtedy jej synek miał wejść na krzesło i sam otworzyć sobie okno. Ojciec chłopca przebywał wtedy w pracy, matka była trzeźwa a rodzina nieznana wcześniej toruńskim funkcjonariuszom. Sąsiedzi również wypowiadali się o niej pozytywnie.