Do tragedii we wsi Kamionka w województwie łódzkim doszło 1 września. Ciemne audi, którym jechał policjant, poruszało się drogą z pierwszeństwem. W tym samym czasie z podporządkowanej drogi wyjechał zielony matiz, w którego uderzył samochód funkcjonariusza policji. Pasażerowie matiza zginęli na miejscu.
Tuż po wypadku mieszkańcy Kamionki spostrzegli, że samochód, którym kierował funkcjonariusz, jest pusty. Okazało się, że 39-letni policjant wysiadł z niego i przez niemal 10 godzin szedł pieszo wzdłuż drogi. Po pokonaniu 20 kilometrów upadł z wycieńczenia. Chwilę później znaleźli go przechodnie. Mężczyzna miał obrażenia głowy i klatki piersiowej. Policjant został przewieziony do szpitala. Badania wykazały, że w momencie wypadku był trzeźwy.
TVN24 informuje, że funkcjonariusz policji ma być wydalony ze służby - teraz jest zwieszony w obowiązkach. Wniosek o wszczęcie postępowania przeciwko 39-letniemu policjantowi miał złożyć jego przełożony, komendant Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu.
Policjanta można zwolnić, jeżeli "wymaga tego ważny interes służby"
W rozmowie z TVN mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji przekazała, że postępowanie jest już w toku, a jego podstawą prawną będzie art. 41, ust. 2 pkt. 5, mówiący o tym, że funkcjonariusza można zwolnić, jeżeli "wymaga tego ważny interes służby". Niestety policja nie udzieliła informacji, o jaki interes jego pracy chodzi. Rozmówcy TVN24 wskazują natomiast, że prawdopodobną przyczyną mogło być nieudzielenie pomocy poszkodowanym w wypadku.
Joanna Kącka poinformowała także, że wobec policjanta toczy się aktualnie również postępowanie dyscyplinarne, które zostało wszczęte z uwagi na podejrzenie naruszenia zasad etyki zawodowej. Ze względu ma dobro dochodzenia Kącka odmówiła podawania szczegółów sprawy.