Do kradzieży czarnego jaguara doszło 13 września na Dolnym Śląsku, w niewielkiej wsi pod Bolesławcem. Pojazd zniknął spod prywatnej posesji. Policjantom udało się znaleźć samochód jeszcze tego samego dnia. Był zaparkowany przy drodze, niedaleko miejsca, z którego go skradziono. Mundurowi przekazali właścicielce samochód, jednak w chwili, gdy organizowała ona lawetę, przestępca po raz kolejny ukradł jej auto.
Sprawą kradzieży czarnego jaguara zajęli się kryminalni. Po kilku dniach ustalili, że może nim być 24-letni mężczyzna. Ich podejrzenia okazały się słuszne. Kiedy policjanci zlokalizowali pojazd, za jego kierownicą siedział wytypowany przez nich mężczyzna. W tej sytuacji przestępcy nie pozostało nic innego, jak przyznać się do winy. 24-latek potwierdził, że to on dwukrotnie ukradł jaguara. Usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Za swoje czyny odpowie przed sądem. Grozi mu kara 10 lat pozbawienia wolności.