Dyrektorka biura prasowej Archidiecezji Krakowskiej Joanna Adamik w piątek wydała oświadczenie, w którym poinformowała o zwolnieniu z biura prasowego wszystkich pięciu kobiet tam pracujących. "W czwartek otrzymałyśmy całkowicie zaskakującą dla nas informację, że decyzją Księdza Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego z dniem 1 października cały nasz pięcioosobowy zespół kończy pracę" - napisała Adamik. "Nasz zespół stanowi pięć kobiet z dziećmi na utrzymaniu, które z oddaniem, przekonaniem i wszelkimi umiejętnościami, które posiadamy, i które nabyłyśmy przez ten czas, starały się służyć Kościołowi krakowskiemu i powszechnemu" - czytamy.
Kuria w piątek potwierdziła informacje o zwolnieniu, natomiast w sobotę opublikowała zadziwiający komunikat. "(...) Kuria Metropolitalna w Krakowie informuje, że podjęte działania dotyczą zakończenia współpracy jedynie z koordynatorem Biura, panią Joanną Adamik, i jej dwiema najbliższymi współpracowniczkami, które są osobami niezamężnymi" - czytamy na stronie Archidiecezji Krakowskiej. Dalej kuria cytuje pismo, które Adamik skierowała do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Wynika z niego, że Adamik sama prosiła o "zwolnienie z obowiązków". Kuria podkreśla w stanowisku, że "dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej".
Joanna Adamik skomentowała to na Facebooku. "Nareszcie wiem! Zwolnili mnie i Kasię Katarzyńską za to, że nie mamy mężów, tylko samotnie (dodam, że z wyboru i będąc praktykującymi katoliczkami) wychowujemy adoptowane dzieci i jesteśmy rodzinami zastępczymi dla innych dzieciaków, a Monika Jaracz tylko za to, że nie ma męża ani dzieci" - pisze Adamik. I dalej: "Czy mamy rozumieć, że wierzące, praktykujące samotne matki, także adopcyjne, nie mają miejsca w Kościele katolickim i nie mogą mu służyć? Gdzie to jest napisane w Piśmie Świętym lub Katechizmie Kościoła? Stracić pracę za brak męża..."
Dlaczego najpierw była mowa o pięciu zwolnionych, a teraz o trzech? Ksiądz ekonom Kurii, według naszych informacji, na początku rzeczywiście poinformował o zwolnieniu całego składu biura. Dzień później jednak dwie z pracownic zostały wezwane przez abp. Jędraszewskiego i ostatecznie pozostały na stanowiskach.
Jak ustaliliśmy, relacje między biurem prasowym, a arcybiskupem Jędraszewskim od wielu miesięcy nie były najlepsze. Pracownice biura z duchownym mogły się kontaktować jedynie mailowo, spotkania z arcybiskupem właściwie się nie odbywały, choć często sytuacja wymagała spotkań. Cytowane przez kurię pismo było prywatną korespondencją Adamik do abp. Jędraszewskiego. Miało ono wywołać refleksję na temat jego współpracy z pracownicami biura prasowego.
Kuria oficjalnie nie podaje, jakie były powody zwolnienia. Same pracownice biura, w tym Joanna Adamik, podkreślają, że do ich pracy nie było żadnych uwag. Poza jednym przypadkiem. Z naszych informacji wynika, że abp Jędraszewski miał zastrzeżenia do wywiadu dla Radia Maryja. Duchowny zdenerwował się, że tekst poszedł bez autoryzacji.