Ogłaszamy Piątkę Gazeta.pl. Dziennikarze portalu codziennie opisują zagadnienia ważne dla Polaków, ale jednocześnie takie, o których politycy niekoniecznie chcą mówić przed październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu lub mówią o nich zbyt ogólnie, bez podania konkretów. W poniedziałek służba zdrowia, we wtorek edukacja, w środę pieniądze, w czwartek Kościół i w piątek oczywiście ekologia – to tematy, którymi na co dzień żyją Polacy. Pokazujemy ludzką stronę każdego tematu, dajemy głos ekspertom, przedstawiamy liczbowy aspekt rozwiązywania problemów, a także sprawdzamy, co najważniejsze ugrupowania mają do zaproponowania wyborcom.
Prof. Piotr Kuna: Spośród wszystkich zanieczyszczeń, które znajdują się w powietrzu, najbardziej niebezpieczny jest pył PM 2,5. Uważa się, że to on jest przyczyną większości problemów zdrowotnych spowodowanych smogiem. Może zawierać przeróżne związki chemiczne, w tym potężne karcynogeny. Jest tak drobny, że przy inhalacji bez problemu przechodzi on przez barierę powietrze-krew. W ten sposób trafia do różnych tkanek i w odpowiednio wysokim stężeniu daje początek procesowi nowotworzenia.
Dziś w Polsce zanieczyszczenie powietrza jest największe w Europie. Żaden kraj europejski nie ma takiego poziomu zanieczyszczenia powietrza jak Polska. I nie mówię tu jedynie o państwach Unii Europejskiej - nawet w Albanii czy Bułgarii nie jest gorzej niż u nas
Kiedy człowiek jedzie dziś w polskie góry, do Zakopanego, Rabki, gdzie są przecież sanatoria dla dzieci, i oddycha tamtym powietrzem, zaczyna się po prostu dusić. Moi pacjenci dawniej tam jeździli, ale wszyscy wracali z pogorszeniem stanu zdrowia. Zakazałem im tam jeździć. Jeżeli człowiek chce wyjechać, dziś zostaje tylko morze. Tam jest faktycznie czyste powietrze. Ewentualnie wydaje się, że bezpiecznie można podróżować w Sudety. Takie miejscowości jak Karpacz, Szklarska Poręba czy Świeradów również mają dobrą jakość powietrza.
>>>Chociaż o smogu najczęściej mówi się jesienią i zimą, to wcale nie znaczy, że latem nie jest on groźny. W wideo zdradzamy, z czego to wynika:
Skutków jest bardzo dużo. Smog to przyczyna poronień i nowotworów. Udowodniono, że zanieczyszczenie powietrza zwiększa ryzyko każdego nowotworu, nie tylko raka płuc, ale też żołądka, jelita grubego, ośrodkowego układu nerwowego i innych. Powoduje też rozwój bardzo wielu chorób cywilizacyjnych takich jak astma, przewlekła obturacyjna choroba płuc (POCHP - red.), choroba wieńcowa, miażdżyca, niewydolność krążenia, cukrzyca, a nawet demencja i choroby ośrodkowego układu nerwowego. Największą tragedią jest jednak to, że coraz częściej kobiety, które oddychają zanieczyszczonym powietrzem, rodzą dzieci z wadami wrodzonymi. Liczba takich przypadków drastycznie wzrasta.
Teoretycznie nie ma przed tym ucieczki. Można jedynie, decydując się na wybór miejsca zamieszkania, szukać w obrębie miasta miejsc czystszych. Należy też kupować dobrej jakości oczyszczacze powietrza. Dobre oczyszczacze zawierają filtr HEPA drobnych cząsteczek i filtry węglowe, które wychwytują różnego rodzaju zanieczyszczenia. Taki filtr trzeba co kilka miesięcy wymieniać. Stawia się go w sypialni, włącza się na noc i dzięki temu przynajmniej przez te 8h snu oddychamy czystym powietrzem.
Są dowody na to, że umieszczenie go w domu zapobiega m.in. alergiom. Dawniej myśleliśmy, że są one powodowane tylko przez alergeny. Teraz okazuje się, że chodzi też właśnie o zanieczyszczenie powietrza. Filtry powodują poprawę również w astmie, POCHP, obniżają też ciśnienie krwi i zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych. To jest szczególnie ważne dla dzieci.
One nie mają jeszcze zbudowanego pełnego systemu odpornościowego. Organizm dziecka jest najbardziej wrażliwy, podatny. Dorosły ma już pewną odporność, ale płody, noworodki, dzieci - nie. Powszechnie sądzi się, że choroby pojawiają się u ludzi starszych, zwykle nagle. To jest nieprawda. Przeróżne choroby, takie jak miażdżyca, nadciśnienie, astma, POCHP, nowotwory, rozwijają się latami. Tak naprawdę one zaczynają się we wczesnym dzieciństwie, wtedy właśnie, kiedy dzieci są najbardziej narażone na różnego rodzaju zanieczyszczenia powietrza. To u dziecka zaczyna się choroba, która klinicznie da o sobie znać za 40 lat. Wszystko dlatego, że mieszkaliśmy w takim miejscu, gdzie np. sąsiad palił plastiki w piecu i nas podtruwał. Ten sąsiad już nie żyje, bo zmarł na raka. A teraz zachoruje pani.
Ciekawą rzecz zbadali Amerykanie, a pracę na ten temat opublikowali niedawno w czasopiśmie "New England Journal of Medicine". W Pensylwanii lata temu istniało bardzo wiele kopalń i hut żelaza, podobnie jak dziś na Śląsku. Od lat 60. naukowcy monitorowali ten obszar za pomocą satelity i badali stężenie pyłu zawieszonego PM 2,5. Ten cały przemysł w latach 80.-90. został zamknięty, a mieszkańcy regionu musieli znaleźć sobie nowe zajęcie. Okazało się, że w miejscu tym od czasów, kiedy działały tam kopalnie i huty, stężenie pyłu PM 2,5 spadło dziesięciokrotnie, życie ludzkie wydłużyło się od 5 do 7 lat, a liczba nowotworów spadła trzy razy. To dowód na to, że jak jego stężenie PM 2,5 spada, to maleje liczba nowotworów i wydłuża się ludzkie życie.
Zanieczyszczenie powietrza w Polsce skraca ludzkie życie o średnio 5 lat. To około 50 tys. przedwczesnych zgonów w skali rocznej. Nie chodzi oczywiście o to, że ktoś umiera bezpośrednio z powodu zanieczyszczenia. On umiera wiele lat wcześniej niż żyłby, mieszkając w innych warunkach. Dzieje się to na skutek rozwoju chorób nowotworowych, chorób krążenia, układu oddechowego czy nawet cukrzycy.
Dokładnie. W innych krajach europejskich, gdzie tak naprawdę nawyki żywieniowe są zbliżone, ochrona zdrowia nie jest specjalnie lepsza, za to zanieczyszczenie powietrza jest znacząco mniejsze, ludzie żyją dłużej. We wspomnianej Hiszpanii to kwestia średnio 8 lat. W Austrii ludzie żyją 5-6 lat dłużej. Ale stężenie pyłu PM 2,5 jest w tych krajach znacznie mniejsze niż w Polsce. Nawet w Niemczech, gdzie jest przecież bardzo dużo samochodów, a przemysł jest bardzo rozwinięty, ludzie żyją około 5 lat dłużej. Różnica polega na tym, że nie ma tam problemu ze spalaniem śmieci. Jeśli więc pomysł Krakowa się sprawdzi i faktycznie uda się egzekwować zakaz palenia węglem i śmieciami, to zobaczymy, że jakość powietrza w mieście poprawi się 3-4-krotnie z roku na roku.
Takich sytuacji byliśmy świadkami już w przeszłości. Przykładem jest słynny londyński smog w połowie lat 50., który zabił kilkanaście tysięcy ludzi w ciągu kilku dni. Na skutek tego nie politycy, a mieszkańcy Londynu zaczęli się domagać czystego powietrza. Argumenty przeciwko zmianom były podobne jak dziś w Polsce - że mamy kopalnie, one muszą pracować, zarabiać na siebie. Ale protest ludzi był tak wielki, że w 1956 roku wprowadzono w Londynie zakaz palenia węglem, tak jak dziś w Krakowie. W ciągu roku praktycznie wyeliminowano tam zgony z powodu smogu. Pojawiły się oczywiście nowe źródła zanieczyszczenia - samochody. Dziś to one są głównym powodem zanieczyszczonego powietrza w Londynie.
Dziś już tak nie jest. Po pierwsze w Polsce pali około 20 proc. populacji - głównie ludzie dorośli, rzadko kiedy dzieci czy kobiety w ciąży. Tymczasem zanieczyszczenie powietrza działa na wszystkich. Z oficjalnych danych sanepidu wynika, że np. w Krakowie zanieczyszczenie powietrza jest tak duże, że równa się wypaleniu przez każdego połowy paczki papierosów dziennie. Przez każdego! Łącznie z noworodkiem i kobietą w ciąży.
Odpowiednią legislacją. Trzeba wprowadzić jasne prawo, które zakazuje używania biopaliw kiepskiej jakości, zmienić piece starego typu na nowoczesne piece, wprowadzać gaz, gdzie się da. Myślę, że główną rolę odegrałaby zmiana opodatkowania, tak aby ludzie sami przekonali się, że gaz jest bardziej wydajnym paliwem niż węgiel i to właśnie używanie gazu się im opłaca. Ale rozwiązań są tysiące. Jeżeli powiedzielibyśmy, że za używanie samochodów, które zanieczyszczają powietrze ponad normę, grozi kara 10 tys. złotych i będzie to przez policję egzekwowane, to gwarantuję, że w ciągu roku skończy się problem z dymiącymi samochodami. To są problemy do rozwiązania i państwo ma narzędzia, którymi mogłoby to zrobić i wcale nie trzeba by było zamykać kopalń. Poprzez odpowiednie prawo i odpowiednie bodźce ekonomiczne należałoby tak pokierować ludźmi, żeby sami zdecydowali się zmienić swoje działania.
To się niezwykle opłaca, bo dzięki temu oszczędzi się ogromne pieniądze w ochronie zdrowia. Jesteśmy świadkami “schizofrenii” w zarządzaniu państwem. Z jednej strony mówimy, że nie ma pieniędzy na leczenie. Z drugiej, wydajemy coraz więcej np. onkologię, a nie przynosi to żadnych efektów. To pieniądze wyrzucone w błoto. W onkologii powinniśmy się skupiać na zapobieganiu nowotworom, a głównym tego elementem jest przede wszystkim poprawa jakości powietrza. Nie ma drugiego czynnika sprzyjającego chorobom nowotworowym tak jak zanieczyszczenie powietrza. Dlatego trzeba rozpocząć takie działania, które w skali całego kraju będą miały pożądany efekt prozdrowotny. A takim najtańszym rozwiązaniem jest czyste powietrze.
Każdy z nas ma prawo do czystej wody. Ale warto zauważyć, że dziennie pijemy 2-3 litry wody, a wdychamy 10 tys. litrów powietrza. Cztery tysiące razy więcej! Nikt nie będzie brał wody do picia z kałuży. Widzę wielokrotnie, że ludzie przyjeżdżają z butelkami, często szklanymi, do źródełek miejskich, gdzie woda jest ekologiczna, czerpana ze studni głębinowych. Stoją w kolejkach, bo chcą mieć czystą wodę. Co za świadomość! Ale potem z kominów domów tych samych osób leci czarny dym. Oni nie rozumieją, że może i piją czystą wodę, ale trują się, oddychając zanieczyszczonym powietrzem. Trzeba jasno sobie powiedzieć: wszyscy mamy prawo do czystego powietrza, tak samo jak do czystej wody.
Głównie leczę pacjentów z chorobami układu oddechowego, więc od wielu lat z każdym pacjentem o tym rozmawiam. Proszę ich, żeby jeśli mogą, kupowali samochody, które mniej zanieczyszczają środowisko. Rozmawiam z nimi, żeby starali się ogrzewać domy gazem, namawiam, żeby w domu nie używali kuchenek gazowych ani węglowych, ale elektrycznych. Ponad połowa moich pacjentów kupiła sobie oczyszczacze powietrza i okazuje się, że to na nich naprawdę działa. Wcześniej w nocy często się dusili, nie mogli spać. Odkąd mają oczyszczacze powietrza, przesypiają spokojnie całe noce. Tych, którzy jeździli w góry i wracali z zaostrzeniami dolegliwości, namawiam, żeby jeździli nad morze, np. do Kołobrzegu czy Świnoujścia. Te miejscowości mają świetne powietrze. Nad morzem też można spacerować, uprawiać sport. Nie trzeba od razu jechać do Zakopanego, wdychać smog i patrzeć, jak góral pali opony w piecu.
Taką świadomość lekarzy dopiero budujemy. Przyczyniają się do tego przede wszystkim alergolodzy, którzy zajmują się m.in. medycyną środowiskową. Tak naprawdę zaczęliśmy badać to zjawisko 30 lat temu, kiedy okazało się, że mamy do czynienia z epidemią alergii. Pojawiło się pytanie, skąd to nasilenie. Okazało się, że jednym z elementów, które alergie wzmagają, jest zanieczyszczenie powietrza. Pył PM 2,5 wchodzi w interakcje z pyłkami i roślinami, zmienia ich charakter i czyni te pyłki bardziej agresywnymi, skłonnymi do wyzwolenia alergii. Doszliśmy do wniosku, że nie da się patrzeć na alergeny bez powiązania ich ze środowiskiem. Te dwie rzeczy wiążą się w sposób niesłychanie ścisły. Jeden z najwybitniejszych światowych alergologów, profesor Stephen Holgate w tej chwili zajmuje się tylko i wyłącznie walką o czyste powietrze w Wielkiej Brytanii.
Anglicy przeprowadzili badanie, w którym porównali skutki braku aktywności fizycznej i uprawiania sportu w mieście. Okazuje się, że w miastach w ogóle nie powinno się tego robić! Aktywność fizyczna w tak zanieczyszczonym powietrzu ma paradoksalnie bardziej niebezpieczne skutki niż jej brak. Oczywiście sport jest ważny i jego uprawianie pomaga nam wytrwać w zdrowiu. Ale powinno się go uprawiać w przygotowanych do tego miejscach pełnych zieleni - powinniśmy zbudować więcej parków, stworzyć wokół miast enklawy, gdzie można by uprawiać sport lub budować miasta-ogrody.
Miasto-ogród to takie miasto, gdzie tylko 20 proc. powierzchni zajmują budynki, beton, asfalt, a reszta jest pokryta zielenią. Ta roślinność wcale nie musi być pielęgnowana, koszona - należy wręcz zostawić roślinność nieuprawianą, bo takie naturalne środowiska dużo lepiej radzą sobie z zanieczyszczeniem niż takie, które są kontrolowane przez człowieka (przykład tutaj - red.).
Taki schemat przyjęli już Skandynawowie. W Danii, Islandii, Norwegii, Szwecji, Finlandii zaczynają powstawać miasta-ogrody. Wiele miast jest przebudowywanych w ten sposób. Są stosowane również inne rozwiązania - np. w Holandii coraz częściej buduje się zakłady pracy poza miastem i przygotowuje się parkingi w odległości 3 km od pracy, żeby ludzie musieli przejść się do pracy aleją zieleni. Wszędzie sadzi się też drzewa, bo to one wychwytują zanieczyszczenia powietrza i wybitnie poprawiają jakość powietrza. Ale żeby tak było budynki muszą być wśród drzew. W Polsce modelowym rozwiązaniem jest Konstancin pod Warszawą.
Wręcz przeciwnie - to, co się dziś robi w miastach, jest wielkim błędem. Najprostszy przykład - powinno się zlikwidować buspasy. One generują korki na pozostałych pasach i efekt zdrowotny emisji spalin, które się wtedy wydobywają, jest gorszy niż korzyści wynikające z buspasa. Takie rozwiązania są szkodliwe dla ludzi. Dlatego ludzie coraz częściej uciekają od miejskiego betonu do miejsc proekologicznych, zielonych. Chcą sobie zaoszczędzić te kilka lat życia w pełnej sprawności i dobrym zdrowiu.
Stoimy na progu realnej katastrofy klimatycznej, która ma już wpływ na nasze zdrowie i życie. W Polsce na rzecz zapobiegania jej skutkom działa Greenpeace. Nawet niewielka wpłata wzmacnia skuteczność tych działań. WEJDŹ TUTAJ >>
Prof. Piotr Kuna - profesor medycyny w dziedzinie chorób wewnętrznych i alergologii. Od 2002 do 2019 dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Nr 1 im. Norberta Barlickiego w Łodzi. Członek m. in. Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, Polskiego Towarzystwa Ftyzjopneumonologicznego, Towarzystwa Internistów Polskich, American Academy of Allergology, Asthma and Immunology, American Academy of Allergology oraz Clinical Immunology. Odznaczony m. in. Złotym Krzyżem Zasługi. Od 30 lat bada wpływ zanieczyszczenia powietrza na zdrowie człowieka.