W ostatnich miesiącach braki lekarzy doprowadziły do zamknięcia oddziałów chirurgii dziecięcej w Cieszynie, zawieszenia oddziału hematologii dziecięcej w Chorzowie, ograniczenia działalności oddziału chirurgii dziecięcej w Koszalinie czy zawieszenia oddziałów neurologicznego i udarowego w Rudzie Śląskiej. Oddziały te zostały zawieszone lub zamknięte tylko od lipca tego roku. Jak z brakiem lekarzy radzą sobie niektóre mniejsze miejscowości?
W dużych miastach brak lekarzy nie jest tak dokuczliwy dla pacjentów, jak ma to miejsce w mniejszych miejscowościach. Szpitale w tych regionach od dawna borykają się z brakami kadrowymi, a problem ten coraz częściej rozwiązywany jest poprzez angażowanie studentów ostatniego roku medycyny. Pomysły samorządów na problemy w służbie zdrowia przedstawione zostały w ostatnim materiale TVN24.
Jeden ze studentów medycyny w Zielonej Górze przybliżył, jak samorządy zachęcają do pozostania i pracy w mniejszych miejscowościach. Przyszli lekarze mogą liczyć na 2 tysiące złotych stypendium w trakcie trwania roku akademickiego. Studenci muszą wtedy zostać w danym regionie tak długo, jak długo korzystali ze stypendium przyznanego im przez samorząd. Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak przyznała, że zainteresowanie programem jest bardzo duże. Do tej pory ze stypendium skorzystało 85 studentów, a część z nich już niebawem zacznie pracę w szpitalach. Z kolei Urząd Miasta w Częstochowie zachęca młodych lekarzy nowymi mieszkaniami z TBS-u (Towarzystwa Budownictwa Społecznego) oraz opłacanymi przez miasto szkoleniami.
Niestety, takie działania, chociaż przynoszą pierwsze efekty, nie wpływają znacząco na poprawę sytuacji w polskiej służbie zdrowia. Brak wykwalifikowanych doktorów skutkuje tym, że Polska pod względem liczby lekarzy zajmuje ostatnie miejsce w Unii Europejskiej. Według raportu "Health at a Glance" z 2018 roku przygotowanego przez OECD i Komisję Europejską wynika, że w naszym kraju na tysiąc mieszkańców przypada 2,4 lekarza. Odbiegamy więc od średniej europejskiej, która wynosi 3,8. Mniej lekarzy oznacza dla nich więcej pracy. Polski lekarz w ciągu roku przyjmie średnio 3104 pacjentów, gdzie średnia w Unii wynosi 2147 pacjentów na jednego lekarza. Niechlubnym przykładem może być sytuacja krakowskiego szpitala klinicznego, gdzie na oddziale psychiatrycznym na jednego lekarza przypada od dwustu do trzystu pacjentów.
Naczelna Izba Lekarska w 2019 roku zaprezentowała statystyki, z których wynika, że w Polsce pracuje obecnie 137 tysięcy lekarzy. Wyniki te nie są zbyt optymistyczne, ponieważ co czwarty z nich powinien już przejść na emeryturę. Przeciążeni lekarze to problem m.in. województwa łódzkiego: w Wieluniu lekarz podczas dyżuru stracił przytomność i z podejrzeniem udaru został przyjęty na oddział, a w Pajęcznie, również podczas dyżuru lekarz karetki dostał zawału. Polska wypada też na ostatnim miejscu ze względu na poziom zadowolenia pacjentów - aż 60 procent pacjentów uważa, że lekarz podczas wizyty nie poświęca im wystarczająco dużo czasu. Według raportu w Polsce brakuje co najmniej 30 tysięcy lekarzy, a wśród problemów wymienia się także za małą liczbę miejsc dla studentów na uniwersytetach. Optymizmem nie napawa także majowy raport Fundacji Watch Health Care: w Polsce aby dostać się do lekarza, pacjent musi średnio czekać aż cztery miesiące. Na wizytę u jakiego specjalisty trzeba czekać najdłużej? Rekordy bije endokrynologia (24 miesiące) oraz kardiologia dziecięca (12 miesięcy).