Apel do złodziei pojawił się na portalu społecznościowym Marzeny Białowolskiej, która zajmowała się zwierzęciem. W sobotę 14 września w nocy przestępcy wtargnęli na jej posesję i ukradli wydrę, która zabrana została w szarym kontenerze przeznaczonym do transportowania zwierząt. Kobieta ostrzega złodziei by nie wypuszczali zwierzęcia na wolność - "Gdyby złodziej to czytał, to niech jej nie wypuszcza!".
Basia była rehabilitowana przez prezes Dzikiej Ostoi Marzenę Białowolską, która chciała, by wydra w najbliższym czasie powróciła do swojego naturalnego środowiska. Jak podaje "Wyborcza", wydra trafiła do ośrodka, gdy miała około siedmiu tygodni. Odnaleziona została w okolicach Piły, ważyła zaledwie 400 gramów, miała mnóstwo kleszczy, chorobę układu trawiennego oraz chorobę sierocą. Po kilku tygodniach nauczyła się samodzielności m.in. polowania na ryby, pająki i ślimaki, dlatego jej opiekunka rozpoczęła przygotowania do wypuszczenia jej na wolność - tzw. proces dziczenia.
Wydra przebywała w osobnym pomieszczeniu, do którego wtargnęli złodzieje. Nie znaleźli w nim jednak nic oprócz zwierzęcia, dlatego też zabrali je ze sobą. Ukradli także białą ogrodową donicę. Najprawdopodobniej sprawcy poruszali się dużym białym transporterem, który tego dnia przez kilka godzin stał w okolicy domu. Złodzieje weszli na posesję od strony, której nie obejmował monitoring, dlatego nie wiadomo w jakim kierunku odjechali. Jak pisze prezes Dzikiej Ostoi, wydra może znajdować się na terenie Szczecina, w okolicy Ostoi, Mierzyna, Rajkowa i ulicy Okulickiego. Marzena Białowolska dodatkowo zaapelowała do złodziei:
Gdyby złodziej to czytał, to niech jej nie wypuszcza! Basia powinna już sobie w zarybionej wodzie poradzić, ale wydry są terytorialne i Basia może nie być zaakceptowana. Niech osoba, która ją porwała ma w sobie odrobinę człowieka i odda Basię jak nie do mnie to do TOZU, Straży Miejskiej, Schroniska, Sąsiada. Ona trafi do mnie. Resztę może sobie zatrzymać.