Rozmowy, jak podaje RMF FM, toczyły się za pośrednictwem statusów w zamkniętym czacie na WhatsAppie. Ze screenów, do których dotarł dziennikarz stacji Tomasz Skory wynika, że Arkadiusz Cichocki miał pomysł na wycofanie się z afery wokół oczerniania sędziów przeciwnych reformom w wymiarze sprawiedliwości.
"Trudne zadanie. Pierwszy ruch przy odejściu to zwrot materiałów i trwałe zniszczenie tego co miałem. Mam dużo na Ciebie i na PS. Plus na paru sędziów w których sprawach MS kazało nam współpracować. Na wypadek przeszukania chciałem być wolnym strzelcem, bez wiedzy i kontaktów - pisał Cichocki.
W kolejnym wpisie czytamy: "Prokuratura - chce wszystkiego co masz o mnie. Screeny, zapisy rozmów. I najważniejsze, screeny kto dostał zdjęcia i rozmowy. Twój wątek można umorzyć a sędziów którzy przesyłali sobie moje zdjęcia można dalej ścigać".
Według Skorego wiadomość można odebrać jako "ofertę wycofania zarzutów wobec niej, w zamian za przekazanie prokuraturze wszelkich materiałów, obciążających Cichockiego". Toczące się postępowanie dotyczy rzekomego nękania, polegającego na publikowaniu nagiego zdjęcia sędziego.
Afera w ministerstwie sprawiedliwości wybuchała kilka tygodni temu za sprawą publikacji Onet.pl. Według nich grupa sędziów związana m.in. z Ministerstwem Sprawiedliwości miała utrzymywać kontakt z kobietą o imieniu Emilia. Grupa prowadziła akcje dyskredytowania sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Za pomocą komunikatorów WhatsApp oraz Messenger Emilia miała kontaktować się z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem w celu ustalenia szczegółów akcji wymierzonej w środowisko sędziowskie. Na celowniku hejterki Emilii znalazła się również I Prezes Sądu Najwyższego. Pomysłodawcą akcji wysyłania do Małgorzty Gersdorf wulgarnych pocztówek miał być Konrad Wytrykowski, członek Izby dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Po ujawnieniu informacji o akcji dyskredytującej sędziów Łukasz Piebiak podał się do dymisji.
Po wybuchu afery Arkadiusz Cichocki trafił do szpitala. Z sali na OIOM-ie kontaktował się m.in. z dziennikarzami i innymi sędziami. W szpitalu doszło też do spotkania jego z sędzią, w którego wymierzone były ataki. W poniedziałek Cichocki przeczytał swoje oświadczenie. Stwierdził m.in. że Emilia "żądała dostarczania screenów, które miały kompromitować sędziów". - Żądała dostarczania kopii dokumentów świadczących o rzekomo bezprawnych działaniach ekipy Łukasza Piebiaka - stwierdził.