Były dziennikarz TVP Mariusz Kowalewski był związany z Telewizją Polską w latach 2016-2018. Najpierw pracował w portalu TVP.info, później trafił do programu "Alarm", a następnie do redakcji reportażu. W rozmowie z "Polityką" mówi o kulisach pracy w telewizji publicznej. Jak twierdzi, w TVP "nieustannie szuka się haków". - Na opozycję, ale też na tzw. swoich - dodaje.
Jako przykład podaje szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego, który chciał, by prezes TVP Jacek Kurski został zwolniony ze stanowiska. - Zamówiono usługę w agencji zajmującej się profesjonalnym pozyskiwaniem informacji. Przez dwa tygodnie jeżdżono za Czabańskim i fotografowano go. Szukano dowodów, że spotyka się z nieodpowiednimi osobami albo że pije za dużo - mówi Kowalewski. Na Czabańskiego nic nie znaleziono.
Pod lupą TVP miał znaleźć się także redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis. - W sierpniu 2018 r. wysłano drona na prywatną posesję Tomasza Lisa, gdzieś w Konstancinie. "Newsweek" szykował wtedy jakąś publikację o Kurskim czy o TVP i chciano go wystraszyć. Nie byli zadowoleni, bo Lis nie zauważył tego drona. Nie mógł zresztą, bo już dawno pod tym adresem nie mieszkał - opowiada Kowalewski.
Sprawę skomentowali na Twitterze Hanna i Tomasz Lisowie.
"Prowadzący program w TVP dzwonił wtedy do mnie, mówiąc, że za chwilę TVP "zajmie się w jakimś programie moją rodziną". O sprawie zawiadomiłem prokuraturę. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa. A więc nie tylko grupa hejterów, ale i drony oraz szantaże. Mentalność ubecka, metody ubeckie" - napisał redaktor naczelny "Newsweeka".
Nagranie z drona opublikowała z kolei Hanna Lis. "Pierwszy raz widzę swój konstanciński dom z lotu ptaka. Nie podziękuję Jackowi Kurskiemu za ten widok, bo szpiegowskiego drona współfinansowałam, płacąc podatki na patologię zwaną TVPiS, i szerzej: PiS. Ubeckie metody wróciły do łask. Komuniści, złodzieje i ubecy" - napisała.