Do tragicznej śmierci 15-letniego chłopaka doszło w sobotę w miejscowości Ksawerów (woj. łódzkie). Nastolatek wyszedł z domu po południu, mówiąc rodzicom, że jedzie rowerem na Stawy Stefańskiego robić zdjęcia przyrody. Miał wrócić po kilku godzinach, ale tak się nie stało. Jego rodzice nie mogli nawiązać z nim kontaktu. Około godziny 1:00 jego matka znalazła ciało syna, które leżało obok jego roweru.
Na ciele 15-latka nie było widać żadnych obrażeń, a jego rower nie był uszkodzony. Mimo to nie wykluczono udziału osób trzecich. Do dziś nie udało się ustalić przyczyny śmierci chłopaka, choć przeprowadzono sekcję zwłok. Badanie nie doprowadziło do wstępnych wniosków, ale pokazało, że nieżyjący nastolatek nie miał obrażeń zewnętrznych ani wewnętrznych.
- Konieczne będzie przeprowadzenie szczegółowych badań. Zwłaszcza histopatologicznych oraz toksykologicznych. Być może one pozwolą na ustalenie, co było przyczyną śmierci - w rozmowie z "Wirtualną Polską" powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania