Naczelnik TOPR Jan Krzysztof poinformował w piątek rano o zakończeniu działań ratowniczych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Dwaj grotołazi, który utknęli pod ziemią, byli poszukiwani od soboty 17 sierpnia. Warunki akcji były bardzo trudne - ratownicy TOPR dzień po dniu drążyli ciasny korytarz jaskini, a do kruszenia skał używali materiałów pirotechnicznych. W czwartek wieczorem udało im się zlokalizować ciało jednego z grotołazów. Ratownicy zakładają, że drugi zaginiony mężczyzna również nie żyje.
- W tej chwili przechodzimy do akcji, która ma na celu dotarcie do ciał i ich wydobycie. Nie jest to już sprawa pilna, zdecydowanie na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo ratowników. Dziś będziemy przygotowywać pewien plan, ale już bez pośpiechu - powiedział naczelnik TOPR na konferencji prasowej.
Jak dodał, obecnie z jaskini wycofuje się ostatnia grupa ratowników, którzy udrażniali korytarz jaskini.
To dotarcie i wydobycie ciał będzie rozłożone w czasie i z oceny kolegów, którzy są pod ziemią mamy informację, że po odpowiedniej ilości pracy powinniśmy te ciała wydobyć. To są dni i tygodnie
- powiedział.
Naczelnik TOPR poinformował także, że rozważane są dwie przyczyny śmierci grotołazów. Pierwsza z nich, to wskazywana już wcześniej hipotermia, a druga - utonięcie.
Są wskazania, że tam nastąpił przybór wody, który najpierw odciął im możliwość ucieczki, a potem zalał ten korytarz. Być może utopili się w dość krótkim czasie, już w ciągu pierwszej doby lub dwóch dób, ale to tylko przypuszczenia
- dodał Jan Krzysztof.