Wśród czwórki osób, które zginęły ma też być dwójka dzieci. Jest też kilkadziesiąt osób rannych. Pogotowie ewakuuje też osoby, które są w stanie ciężkim.
Wcześniej, na Twitterze, rzeczniczka wojewody małopolskiego, Joanna Paździo mówiła, że nie żyją trzy osoby. Kinga Czerwińska, zastępca rzecznika prasowego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego powiedziała z kolei w TVP Info, że ranne zostało ok. 30 osób. Pierwsze, najlżej ranne, trafiły do szpitala w Zakopanem. Teraz są one już przewożone do Krakowa i Tarnowa.
Akcja ratownicza trwa w kilku miejscach Tatr - między innymi w okolicach Giewontu. Tam piorun miał porazić co najmniej kilkanaście osób.
Jak podaje "Tygodnik Podhalański", piorun miał uderzyć m.in. w Kopę Kondracką, a także w łańcuch na Giewoncie, którego miało się trzymać ok. 20 turystów.
- Linia żelaznych łańcuchów jest idealną "drogą" dla pioruna. Uderzenie jednego może porazić grupę ludzi - skomentował w rozmowie z Gazeta.pl emerytowany zawodowy ratownik górski Piotr van der Coghen.