Pełnomocnikami rodziny Dawida Kosteckiego w sprawie śmierci boksera są mec. Jacek Dubois i mec. Roman Giertych. Ten pierwszy pojawił się w poniedziałek na posiedzeniu zespołu Platformy Obywatelskiej ds. zagrożenia bezpieczeństwa państwa, aby przekazać wątpliwości rodziny co do ostatnich ustaleń prokuratury, według której Dawid Kostecki popełnił samobójstwo.
Jak powiedział Dubois, rodzina od początku nie wierzyła w śmierć samobójczą Dawida Kosteckiego. Jednym z elementów, który wskazuje na to, że w zdarzeniu doszło do udziału osób trzecich, ma być tzw. portret psychologiczny.
Według prawnika próby samobójcze dokonywane w więzieniach i aresztach związane są "z określoną sytuacją albo z określonym portretem psychologicznym osoby, która jest nieakceptowana, która nie może znaleźć wyjścia".
- Tutaj żaden z tych elementów nie miał miejsca. Mieliśmy do czynienia z osobą, która od dłuższego czasu wszystkie swoje relacje naprawiła, miała pewne plany zawodowe, funkcjonowała w sposób bardzo dobry i nie było żadnych przesłanek, żeby podejrzewać, że coś takiego się może wydarzyć - stwierdził pełnomocnik rodziny. - Z relacji rodziny wynika, że doszło do jakichś zdarzeń w ostatnich dniach, które wywoływały u pana Kosteckiego niepokój. On się obawiał, że wokół niego coś się będzie działo - dodał mec. Jacek Dubois.
Pełnomocnicy złożyli wniosek o powołanie nowych biegłych
Prawnik podważył także wiarygodność tezy prokuratury, która mówi o tym, że Dawid Kostecki popełnił samobójstwo w pozycji leżącej.
- Nawet najtwardsza osoba, jeżeli chciałaby popełnić samobójstwo przez powieszenie, nawet jeżeli zacisnęłaby ręce, to wiadomo, że jeżeli traci przytomność, to ten uchwyt się rozluźnia - wywnioskował mec. Jacek Dubois. Podkreślił, że mało prawdopodobne wydaje się, aby "zadzierzgnięcie pętli nastąpiło poprzez ruch podniesienia ciała z pozycji leżącej", a tak miałby wyglądać przebieg zdarzeń, który zakłada prokuratura.
- Mechanizm tej śmierci wydaje się mało prawdopodobny. Z tych przyczyn złożyliśmy wniosek w prokuraturze, żeby powołać zespół biegłych lekarzy i ekspertów z zakresu kryminalistyki celem ustalenia, czy taki mechanizm śmierci mógł powstać - ocenił adwokat.
Mec. Jacek Dubois zwrócił również uwagę na nieścisłości między oględzinami ciała a sekcją zwłok. - Okazuje się, że oględziny ciała i sekcja to jest zupełnie inny opis. Najpierw ujawnia się otarcia naskórka, a następnie jest mowa o zadawnionych strupach, o czym w oględzinach nie ma mowy - powiedział adwokat i podkreślił, że "dokumenty są wewnętrzne niespójne i wymaga to wyjaśnienia".
Przypomniał również, że pełnomocnicy zażądali powtórnej sekcji zwłok. Powodem była m.in. obecność na ciele Dawida Kosteckiego dwóch otarć o nabrzmiałych brzegach. Według mec. Jacka Dubois to jeden ze śladów, który może wskazywać na udział osób trzecich (odpowiada m.in. nakłuciu strzykawki), a mimo to jest lekceważony przez prokuraturę, która uznała to za ukłucie komara. - Ponieważ prokuratura nam odmówiła, dokonaliśmy sami analizy tych śladów, które znaleźliśmy na ciele - zaznaczył.
Z tej analizy wynika, że na ciele Dawida Kosteckiego były obrażenia, które również mogły wskazywać na udział osób trzecich, choć nie jest to wersja, którą przyjęła prokuratura. - To były krwiaki i otarcia naskórka usytuowane na ramieniu, przedramieniu, grzbiecie ręki i udzie - tłumaczył mec. Jacek Dubois. Jak powiedział, według ekspertów, z którymi współpracuje, to "najbardziej typowe urazy wynikające z ataku i obrony".
- Nie można powiedzieć, że brak jest dowodów na ingerencję osób trzecich, nie stwierdzając, w jaki sposób te urazy powstały - podsumował prawnik.
Całe posiedzenie zespołu ds. zagrożenia i bezpieczeństwa dostępne jest na stronie Sejmu.
Były pięściarz Dawid Kostecki po raz pierwszy został skazany w 2011 roku na dwa i pół roku za kierowanie grupą przestępczą i czerpanie korzyści w prostytucji. Do więzienia wrócił w 2016 roku, kiedy to został aresztowany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą zajmującą się praniem brudnych pieniędzy, wyłudzaniem podatków oraz legalizacją kradzionych samochodów.
Jeszcze podczas pierwszego pobytu w więzieniu Dawid Kostecki zeznał, że funkcjonariusze CBŚ mieli układy z braćmi R. prowadzącymi na Podkarpaciu domy publiczne, w których - jak się okazało w tym roku - mieli bywać ważni polscy politycy.
Były pięściarz był jednym z trzech świadków w tej sprawie, którzy zmarli w ostatnim czasie.