TOPR informuje, że nocne poszukiwania w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Małołączniaku nie przyniosły przełomu - nie udało się nawiązać kontaktu z dwoma grotołazami, którzy utknęli tam w czwartek 15 sierpnia. W poniedziałek rano w Zakopanem wylądował śmigłowiec Sokół, który w dwóch turach zwiózł na dół ratowników biorących udział w nocnej akcji. W jaskini prowadzono prace pirotechniczne, a ratownicy kruszyli skały, by dostać się do zaginionych.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w rejonie jaskini pracowało łącznie 26 ratowników - TOPR-owców, strażaków, ratowników ze Słowacji i ratowników górniczych. Akcja ratunkowa nie została przerwana. - Za chwilę kolejna grupa ratowników z lądowiska w rejonie szpitala zakopiańskiego zostanie przetransportowana w rejon jaskini - relacjonował w TVN 24 reporter Maciej Stasiński.
Zaginieni są pod ziemią już blisko cztery doby, a ostatni kontakt udało się z nimi nawiązać w sobotę w nocy. W niedzielę wieczorem naczelnik TOPR Jan Krzysztof mówił, że warunki w jaskini są trudne, a temperatura wynosi zaledwie 4 stopnie Celsjusza. - Ryzyko głębokiej hipotermii jest bardzo poważne. Po tak długim czasie szanse przeżycia są bardzo małe, ale nie tracimy nadziei - powiedział podczas konferencji prasowej.
Jaskinia Śnieżna w Tatrach to najgłębszy i najdłuższy system jaskiniowy w Polskich Tatrach. Długość korytarzy położonej w Małołączniaku jaskini sięga 23 kilometrów, a różnica poziomów to ponad 800 metrów.