Mnożą się wątpliwości wokół śmierci Dawida Kosteckiego, który miał powiesić się w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka 2 sierpnia tego roku. Wszystko za sprawą afery na Podkarpaciu, często opisywanej jako "seksafera podkarpacka". Rozróżnienie jest o tyle ważne, ponieważ w mediach funkcjonowała już "afera podkarpacka" i dotyczyła m.in. Jana Burego.
Afera podkarpacka, w której przewija się Kostecki, dotyczy natomiast agencji towarzyskich, które prowadziło dwóch Ukraińców, braci R. Jak opowiadał były agent CBA, Wojciech J., mężczyźni mieli w domu publicznym umieszczać kamery, a nagrania zachowywać dla siebie "w razie czego". Wśród nagranych mieli być m.in. politycy.
Czytaj więcej: Były agent CBA Wojciech J. opowiadał w Sejmie o seksaferze na Podkarpaciu. "Nikt nie chciał tego ruszyć"
- Na Podkarpaciu nie było tajemnicą, że w domach publicznych są zamontowane studia nagrań. Wydaje mi się, że nikt nie chciał tego ruszyć, bo funkcjonariusze [policji - red.] z Podkarpacia sami z nich korzystali - mówił J. podczas spotkania z posłami PO w Sejmie.
Afera podkarpacka. Kostecki jednym ze świadków
Gdy "Rzeczpospolita" donosiła o swoich ustaleniach dotyczących afery podkarpackiej, wskazywała, że przybytki braci R. były omijane przez policję, ale że obydwaj otrzymali naprawdę niskie wyroki. Choć usłyszeli zarzuty m.in. handlu ludźmi czy czerpania korzyści z prostytucji, to skazano ich na zaledwie rok i półtora roku więzienia. Teraz Aleksiej i Jewgenij są już na wolności.
"Rz" podkreślała również, że nietykalność braciom R. mieli zapewnić funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego Policji. Mieli brać od R. łapówki. W tym wątku pojawia się właśnie postać Dawida Kosteckiego - to on w 2012 roku zeznał, że bracia R. mieli układy z policjantami CBŚ.
Do akcji wkroczyła ABW, zaowocowało to zatrzymaniem policjantów rzeszowskiego CBŚ - Daniela Ś. i Krzysztofa B. Warto nadmienić, że podobny przybytek do braci R. prowadził sam Kostecki - Ukraińcy byli więc dla niego bezpośrednią konkurencją.
Seksafera na Podkarpaciu - to warto wiedzieć:
Wraz z śmiercią pięściarza zaczęto łączyć fakty - na konferencji prasowej 13 sierpnia posłowie Platformy Obywatelskiej wzywali do tego, by Wojciecha J., byłego agenta CBA, który nagłośnił aferę, objęto ochroną. O ochronę miał poprosić sam J.
Czytaj więcej: Śmierć Kosteckiego. "Rzeczpospolita": Zgotowano mu pogrom. "Wyzywano, że będzie roz*****y"
Dlaczego? Kostecki był trzecim świadkiem w aferze podkarpackiej, który zmarł w ostatnim czasie. Poza pięściarzem, wiedzę o sprawie miał Grzegorz W., który w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szeroko opisywał powiązania policjantów z agencjami towarzyskimi. Mężczyzna zginął tragicznie w styczniu 2019 roku.
Nie żyje też Maciej G., inny właściciel agencji towarzyskiej, który również miał mieć sporą wiedzę o sytuacji na Podkarpaciu - opisywała niedawno "Gazeta Wyborcza".
Razem z Kosteckim miał też zeznawać Maciej M., opisywany przez polityków jako "prawdopodobnie ostatni świadek" afery podkarpackiej. Mężczyzna niedawno trafił do szpitala psychiatrycznego - miał próbować popełnić samobójstwo w więzieniu.
W związku z serią tych zdarzeń podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie klubu PO-KO Agnieszka Pomaska i Arkadiusz Myrcha zapowiedzieli złożenie wniosku o objęcia Macieja M. statusem świadka koronnego.
Posłowie zaapelowali też o zwołanie Komisji Sprawiedliwości Praw Człowieka, by na jej posiedzeniu informacje na temat tych spraw przedstawił Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny.