Małżeństwo z dwojgiem dzieci wynajęło apartament "Tatarzanka" w Zakopanem. Szybko jednak zostali stamtąd wyrzuceni, a kobieta trafiła do szpitala. To efekt awantury, do której doszło między turystami a właścicielką kwatery i jej matką. Sprawę opisał "Tygodnik Podhalański".
Po przyjeździe do apartamentu turysta z województwa zachodniopomorskiego obszedł mieszkanie i zrobił zdjęcia usterek, które zauważył - wśród nich było m.in. pęknięte lustro czy plama na łóżku. Nie chciał jednak budzić właścicieli, ponieważ była już godzina 23.00, więc postanowił przekazać te informacje następnego dnia. Rano wysłał SMS ze zdjęciami.
- Nie minęło pięć minut, a dostałem SMS zwrotny z pretensjami, że jest to nasza wina. Zdziwiłem się, bo nigdy takiego podejścia nie było od wynajmujących - opowiada turysta w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
Niedługo potem właścicielka z jej matką weszły do mieszkania. Jak zaznacza mężczyzna, w jednym reku miały kamerę, w drugiej paralizator. On również zaczął nagrywać. - Panie zaczęły wyrzucać nasze produkty spożywcze przez okno, nasze walizki zaczęły rzucać za drzwi - twierdzi.
I faktycznie, na nagraniu widać, że kobiety zachowują się agresywnie i pozbywają się rzeczy turystów, wyrzucając je za okno. Słychać też, co mówią - dużo przeklinają, wyzywają gości, oskarżają turystów o spowodowanie szkód. Na słowa mężczyzny, że kobiety są niepoważne, odpowiadają "Tyś jest, k***a, poważny!". Jedna z nich w pewnym momencie pluje na nagrywającego zdarzenie mężczyznę.
To jednak nie koniec. Szybko kobiety, a zwłaszcza matka właścicielki, zaczynają używać siły fizycznej. - Dzieci zaczęły od bachorów wyzywać, na nas zaczęły bluźnić, rzucały się cały czas z pięściami, żonę potraktowały paralizatorem - opowiada turysta. W pewnym momencie nagrania słychać, jak on i jego żona wołają pomocy. Według mężczyzny, w wyniku ataku kobiet ma obrażenia nogi i ręki, a także siniaki. Jego żona trafiła do szpitala, gdzie miała przeprowadzoną obdukcję.
Turyści na miejsce wezwali policję. Obie strony zdecydowały się złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
- Około godziny 10.00 patrol policyjny został wezwany na interwencję na osiedle Pardałówka w Zakopanem, gdzie doszło do nieporozumień między najmującym kwaterę, a kwaterodawcą. (...) Tego samego dnia (...) każda ze stron złożyła zawiadomienie o przestępstwie - potwierdził asp. szt. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy KPP w Zakopanem w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
Postępowanie jest prowadzone w kierunku spowodowania uszkodzeń ciała. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak podkreślił asp. szt. Roman Wieczorek, nie jest to pierwszy raz, kiedy policja interweniuje między wynajmującym kwaterę a jej właścicielem.
Skontaktowaliśmy się z właścicielką apartamentu, chcąc uzyskać komentarz. Kobieta odmówiła jednak udzielenia go.
Turysta, który został wyrzucony z rodziną na ulicę, założył adres mailowy, na który mogą się zgłaszać osoby potraktowane przez właścicielkę kwatery w podobny sposób. W ciągu jednego dnia zgłosiło się do niego 15 osób.