Sąd Apelacyjny w Katowicach zaostrzył karę wobec byłego policjanta Marka G. Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na 15 lat więzienia, teraz decyzją sądu były policjant spędzi za kratkami łącznie 25 lat - podaje TVN24.
Marek G. wnosił o uniewinnienie. Przekonywał, że jego żona mogła paść ofiarą przestępstwa ze strony innych osób. Obrona sugerowała także, że Anna G. mogła rozpocząć nowe życie, a potem np. stracić pamięć.
Żona Marka G. - Anna - zaginęła w 7 lipca 2012 roku. Marek G. przekonywał, że żona uciekła do Niemiec. By uwiarygodnić tę historię, wysłał jej telefon do Monachium. Chciał, by policjanci podczas poszukiwań trafili na sygnał z telefonu kobiety w Niemczech. Marek G. pomylił jednak adres hotelu, więc telefon wrócił do Polski. Następnie przeleżał na poczcie 13 miesięcy, aż w końcu trafił w ręce policji.
Badania aparatu wykazały, że po trzech godzinach od rzekomego zaginięcia kobiety logował się on w okolicach domu Anny G., następnie blisko dworca katowickiego PKP, skąd policjant nadał przesyłkę. Na telefonie znaleziono odciski palców Marka G.
Zdaniem prokuratury, w związku z tym, że Marek G. był czynnym funkcjonariuszem policji, posiadał wiedzę z zakresu informatyki, wiedział również, jak zabić i pozbyć się ciała.
- Czekał tylko na odpowiedni moment. Zakupił zaprawę murarską i worki foliowe do wyrównania podjazdu do garażu, ale nikt nie widział, żeby podjazd został zrobiony. Kupił linkę rzekomo do nauki jazdy na rowerze, podczas gdy córka umiała już jeździć - mówił prokurator przed sądem w 2018 r.
Ciała Anny G. nie odnaleziono do dzisiaj. Zdaniem prokuratury, Marek G. wywiózł je w walizce, ukrył w dole i zalał zaprawą murarską.
W toku śledztwa prokuratorzy sugerowali, że Marek G. mógł inspirować się zbrodnią, której dopuściła się Katarzyna Waśniewska. W styczniu 2012 roku kobieta zabiła swoją 6-miesięczną córkę, Madzię. Marek G. od samego początku pracował przy sprawie matki dziewczynki.