Funkcjonariusza policji zamordowano w nocy z 23 na 24 marca 1994 roku. Starszy sierżant Henryk Stolarek pracował wówczas w komisariacie w Brzeźniu pod Sieradzem. Około godziny 19:00 wyjechał służbowym polonezem w teren. Dzień później jeden z mieszkańców wsi Pyszków zauważył, że z pobliskiego stawu wystaje dach radiowozu i zawiadomił o tym służby.
Na tylnym siedzeniu zatopionego poloneza policjanci znaleźli zwłoki swojego kolegi. Na ciele Henryka Stolarka widniały liczne obrażenia powstałe w wyniku uderzeń tępym narzędziem. Śledczy ustalili, że do zabójstwa doszło na trasie Zapole - Barczew. Z kabury nieżyjącego policjanta zniknął służbowy pistolet P-64 i dwa magazynki amunicji. W trakcie śledztwa zgromadzono 21 tomów akt, ale nie znaleziono ostatecznych dowodów, które pozwalałyby na postawienie zarzutów któremukolwiek z podejrzanych. W 1996 roku sprawa została umorzona.
Funkcjonariusze łódzkiego Archiwum X wrócili do umorzonego śledztwa. Wykorzystywali nowoczesne metody i jeszcze raz przesłuchali osoby, które mogły posiadać wiedzę na temat zbrodni sprzed lat. Dzięki zgromadzonym informacjom wytypowali i zatrzymali mężczyznę, który mógł zabić Henryka Stolarka.
Podejrzanego zatrzymano w piątek 2 sierpnia. Policjanci ustalili, że 44-letni Janusz K. będzie wracał z Niemiec, gdzie od kilku lat pracował. Podróżującego samochodem mężczyznę zatrzymano ok. 5:30 na jednej ze stacji paliw. 44-latek był zaskoczony, ale nie stawiał oporów. Tego samego dnia został przetransportowany do sieradzkiej prokuratury okręgowej, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa.
Janusz K. był wielokrotnie notowany. Sąd zadecydował, że najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. W momencie zbrodni miał 19 lat. Policjanci z Archiwum X podejrzewają, że nie działał sam i nie wykluczają kolejnych zatrzymań. 44-latkowi grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.