Akcja poszukiwawcza zakończyła się we wtorek 6 sierpnia około godziny 15:30. Załoga łodzi motorowej WOPR zauważyła wówczas unoszące się na wodzie zwłoki. Ratownicy poinformowali o tym biorący udział w poszukiwaniach patrol Policji Wodnej, który przejął dalsze czynności. Ciało zostało przetransportowane do bazy WOPR Nysa.
W poszukiwaniach 62-latka każdego dnia brało udział kilkadziesiąt osób, wśród których byli zarówno ratownicy, strażacy, jak i policjanci. W czasie akcji wykorzystano także drona. "Jedna z niewielu akcji poszukiwawczych w których angażowaliśmy takie siły i środki" - relacjonuje na Facebooku WOPR Nysa.
Poszukiwania 62-letniego żeglarza trwały cztery dni. Mężczyzna wpadł do wody w sobotę wieczorem, gdy wypadł z pokładu prywatnego jachtu. Według wstępnych ustaleń policji w rejsie po Jeziorze Nyskim towarzyszyło mu trzech kolegów, którzy w momencie zdarzenia byli pijani - informuje Wirtualna Polska.
Sternik jachtu usłyszał zarzuty narażenia załogi na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Wszyscy obecni na statku ludzie byli pijani i nie mieli kapoków. 66-latek przyznał się do winy. W momencie zdarzenia miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat trzech.