Całe zdarzenie miało miejsce w sobotę 3 sierpnia. Około godziny 16:20 do Komendy Miejskiej Policji w Lublinie wpłynęło zgłoszenie dotyczące mężczyzny, który rzuca butelkami w blok. Kiedy na miejscu pojawili się policjanci, mężczyzna zaczął uciekać . Funkcjonariuszom udało się jednak zatrzymać 22-latka.
Po sprawdzeniu danych okazało się, że jest on poszukiwany do odbycia kary ponad pół roku pozbawienia wolności. Mężczyzna miał zachowywać się agresywnie, dlatego wobec niego użyte zostały środki przymusu bezpośredniego. Gdy 22-latkowi założone zostały kajdanki do funkcjonariuszy podeszła grupa osób, domagająca się wypuszczenia mężczyzny. Świadkowie zaczęli nagrywać całe zdarzenie, które następnie udostępnione zostało w internecie.
W pewnej chwili na policjantów rzucił się znajomy zatrzymanego, który złapał policjanta za szyję i próbował go przewrócić. Napastnik został obezwładniony i przytrzymany do przyjazdu kolejnych funkcjonariuszy. Według świadków policjanci nadużyli swojej władzy wobec zatrzymanych. Mężczyźni leżeli na ziemi a ich głowy dociskane były do podłoża. Jeden z funkcjonariuszy, chcąc obronić się przed napierającymi gapiami, mierzył w nich paralizatorem.
Na krytykę zareagował już rzecznik polskiej Policji Mariusz Ciarka, który dobrze ocenił przeprowadzoną interwencję: - Pełen spokój ze strony moich kolegów, wzajemna asekuracja i pomoc. Szybka reakcja, kiedy bandyta rzucił się na policjanta - powinien być za to zarzut i areszt. Obok znajomi chuliganów wyzywający i utrudniający czynności.
Obaj mężczyźni przebywają obecnie w policyjnym areszcie. 22-latek ma do odbycia karę ponad pół roku więzienia za kradzieże. 33-latek ma usłyszeć zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza oraz wywieranie wpływu na czynności podnajmowane przez policjantów.