"Super Express" miał dotrzeć do zeznań Kamila Durczoka. Z artykułu w dzienniku wynika, że dziennikarz 22 lipca pojechał do brata mieszkającego we Władysławowie. Miał zabrać tam ze sobą 20-letnią Karolinę poznaną niedaleko Krakowa. - Piliśmy alkohol. Głównie piwo i wino, ale było też whisky - miał opowiedzieć. Jak podaje "SE", w 26 lipca przed wyruszeniem, "miał wypić jeszcze niecałe dwa piwa". - Czułem, że mogę prowadzić auto. Na trasie nic złego się nie działo. W mojej ocenie nie przekraczałem prędkości - cytuje jego wypowiedzi przed śledczymi dziennik.
Sąd w Piotrkowie Trybunalskim na początku tygodnia nie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowy areszt dla Kamila Durczoka. Dziennikarz usłyszał w prokuraturze dwa zarzuty: kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości.
Kamil Durczok po zakończeniu posiedzenia sądu w rozmowie z dziennikarzami, przeprosił za to co się stało. - Mam pełną świadomość tego, że to co się wydarzyło jest absolutnie karygodne - mówił. Sąd zastosował inne środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe w wysokości 15 tysięcy złotych, dozór policyjny w postaci nakazu stawiennictwa dwa razy w tygodniu na komisariacie i zakaz opuszczania kraju. Śledztwo w tej sprawie będzie prowadzone w dalszym ciągu.