Mieszkanka Szczecinka na Pomorzu Zachodnim była świadkiem bulwersującej sytuacji - zobaczyła, jak jeden z kurierów DPD dostarcza paczki klientom, pomimo że ma obie nogi w gipsie. Zrobiła mu zdjęcie i opublikowała, jak sama pisze, "ku przestrodze".
Pani Magdalena jest oburzona tym, co zobaczyła. Zwraca uwagę na to, że kurier prawdopodobnie nie miał wyjścia i musiał przyjść do pracy, bo nie obowiązuje go zwolnienie lekarskie. Zwraca uwagę na to, że kurierzy nie są zatrudniani na umowę o pracę - większość ma założoną działalność.
(...) A co jak masz działalność jednoosobowa i podpisaną umowę z DPD na rozwożenie paczek, a masz złamane dwie nogi? Nic. Pracujesz, bo jak nie to 10 tysięcy złotych kary dziennie za niepodstawienie auta
- pisze pani Magdalena. Dodaje, że mógłby poprosić o pomoc kolegę, ale to rodzi wiele problemów - nikt nie chce brać odpowiedzialności za czyjeś obowiązki. Podkreśla, że opublikowała zdjęcie, żeby każdy, kto rozważa pracę jako kurier, zdawał sobie sprawę z tego, w jakich warunkach pracują kurierzy. Podkreśla również, że w takich wypadkach kara za niestawienie się w pracy nie powinna obowiązywać. "Bądźmy ludźmi!" - apeluje kobieta.
Dziwią się, że nie ma ludzi do pracy... bo ci, którzy chcą pracować uczciwie, są tak właśnie traktowani
- kończy swój wpis.
Rzeczniczka prasowa DPD Magdalena Maj przyznaje, że firma zdaje sobie sprawę z tego, że doszło do tej sytuacji. W wysłanym do redakcji oświadczeniu pisze, że podwykonawca okazał kierownikowi oddziału DPD Polska w Szczecinku zwolnienie lekarskie. Tłumaczy, że w takiej sytuacji kurier nie powinien zostać dopuszczony do pracy. Zgodnie z umową kurierską, podwykonawca zobowiązany jest zorganizować sobie zastępstwo.
DPD zaproponowała kurierowi przekazanie paczek z jego rejonu innemu podwykonawcy. Jak się później okazało, kurier mimo wszystko uczestniczył jako pasażer w rozwożeniu przesyłek, co nie powinno mieć miejsca
- czytamy. Magdalena Maj podkreśla, że w tej sytuacji doszło do złamania zasad. Podkreśla, że w związku z tym wobec osoby koordynującej pracę mężczyzny zostaną wyciągnięte konsekwencje. "Jednocześnie chcielibyśmy wyrazić ubolewanie, że doszło do tego zdarzenia" - dodaje rzeczniczka DPD.
Potwierdza również to, że kurierzy nie są zatrudniani przez DPD, a pracują jako podwykonawcy na zasadzie umowy o współpracę. "Jest to standard na polskim rynku kurierskim" - dodaje. Pisze, że mimo to kurierzy w przypadkach losowych "mają prawo do przerwy w świadczeniu usług na rzecz DPD Polska".
W żadnym przypadku spółka nie popiera wykonywania przewozu powierzonych przesyłek przez osoby, które nie są w stanie świadczyć usługi przewozu, jak miało to miejsce w Szczecinku.
Przyznaje także, że w umowach zawieranych z podwykonawcami widnieje punkt o prawie do nałożenia kar w przypadku, w którym przewoźnik nie będzie świadczył usług na rzecz DPD. Firma może skorzystać z tego prawa, ale nie musi. W przypadku, do którego doszło w Szczecinku, takiego zamiaru nie ma.
Chcielibyśmy podkreślić, że w opisywanym przypadku nie pojawił się temat ewentualnego nałożenia kary na kuriera
- pisze Magdalena Maj i podkreśla, że taką formę kary stosuje się jedynie w ostateczności.