Do tragedii doszło 4 kwietnia 2018 roku. Wtedy zginęła Barbara L., która jechała pociągiem relacji Warszawa-Lublin. Dzień później jej ciało znaleziono przy torach w miejscowości Królewski Dwór (woj. lubelskie).
Prokurator wszczął śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak ani sekcja zwłok, ani analizy nagrań z kamer w pociągu, ani badania kryminalistyczne prowadzone przez instytut badań i ekspertyz w Krakowie nie wyjaśniły, jak doszło do śmierci Barbary L.
Odpowiedzi na to pytanie nie przyniósł również eksperyment, który prokuratura wykonała równo rok po zdarzeniu. Sprawdzała ewentualny przebieg zdarzeń przy zamkniętych i uchylonych drzwiach pociągu, przy założeniu, że kobieta oparła się o nie. Śledczym udało się jedynie wykluczyć możliwość, aby do wypadku doszło w takich okolicznościach.
Śledztwo jest aktualnie prowadzone w kierunku nieszczęśliwego wypadku i ewentualnego udziału osób trzecich.
Prokuratura, która nawiązała już raz współpracę w sprawie ze służbami Wielkiej Brytanii, chcąc sprawdzić wydruki operacji z rachunku bankowego kobiety, liczy teraz na pomoc Amerykanów.
- Prokurator ma jeszcze nadzieję uzyskać informacje ze Stanów Zjednoczonych, dotyczącą odczytania zapisu iPhona, czyli będzie chciał skorzystać ze współpracy z firmą Apple - powiedział prok. Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie w rozmowie z TVN 24. Odpowiedni wniosek ma przygotować Prokuratura Rejonowa w Parczewie.