Kilka dni temu trójmiejski weterynarz Przemysław Łuczak opublikował w mediach społecznościowych opis sytuacji, z którą zetknął się w swoim gabinecie. Do lekarza trafił pies cierpiący na przerost prostaty. Chorobę można leczyć, tymczasem właściciele mieli nalegać na uśpienie zwierzęcia. Jako powód podawali wyjazd na wakacje.
Pies już z nowym imieniem - Logan - został w lecznicy. Trwa obecnie leczenie psa, zwierzęciu wkrótce zostanie znaleziony dom.
Lek. wet. Przemysław Łuczak, Egzoovet, Trójmiejska Klinika Weterynaryjna: Kiedy opiekun przychodzi do lecznicy i rejestruje psa, to recepcja pyta, o jaki problem mniej więcej chodzi. Program wyświetla nam w gabinecie listę pacjentów, dzięki czemu wiemy, czy zwierzę jest po wypadku, czy może jest przeziębione. W przypadku Logana pojawiła się informacja "przewlekła choroba - eutanazja". To było wskazanie, które przekazali recepcji opiekunowie.
Powiedziałem, że nie należy się martwić i objawy wskazują raczej na przerost prostaty. Potwierdziło to badanie USG, które wykonałem. Stwierdziłem, że nie widzę jakichkolwiek wskazań do eutanazji, podałem leki, poprosiłem o następną wizytę kolejnego dnia. Powiedzieli, że nie mają zamiaru przyjeżdżać. Opiekunowie powiedzieli, że wracają do siebie, za granicę, a ich syn jedzie na wakacje. Przyszli zasadniczo po to, żeby psa uśpić.
Moje reakcje są zazwyczaj bardzo emocjonalne, więc musiałem wyjść i ugryźć się w język. To są bardzo delikatne sprawy. Ludzie w sieci piszą, że opiekunowie psa są bezduszni, że życzą im jak najgorzej. Gdybym powiedział coś takiego w gabinecie, obraziliby się, poszliby go uśpić gdzie indziej albo zostawiliby go w lesie. Powiedziałem szefowej, że nie uśpię psa. Kazałem tym ludziom podpisać dokument, w którym zrzekli się psa. Wziąłem zwierzę pod pachę, powiedziałem "żegnam" i wyszedłem.
Niestety, nie. Wakacje i święta to jest "boom". Ludzie przychodzą i mówią, że pies kaszle, więc trzeba go uśpić. A nie daj Boże, jak kaszle i jest stary. Starość to idealna okazja do eutanazji. Najbardziej boli mnie to, gdy z taką prośbą przychodzą starsi ludzie, którzy sami przecież borykają się z problemami zdrowotnymi.
Warstwa kłamstwa jest cienka i szyta grubymi nićmi. Przychodzi ktoś z psem, który ma guz wielkości arbuza i wmawia, że to od tygodnia czy dwóch. Nalega na eutanazję. Widać, że tu chodzi o pośpiech, nie wchodzą w dyskusje o leczeniu.
Eutanazji nie dokonuje się na prośbę opiekuna, tylko wtedy, gdy jest do tego wskazanie. Nigdy nie uśpiłem zwierzęcia, którego stan tego nie wymagał.
Nie chciałbym pluć we własne gniazdo, ale w każdej grupie zawodowej są różni ludzie. Jestem przekonany, że w większości klinik opiekunowie Logana usłyszeliby taką samą odpowiedź, jak u mnie. Niewykluczone jednak, że w końcu by to "wyłazili" albo zaczęliby wymyślać mu dodatkowe choroby. Kreatywność ludzi jest przerażająco duża.
Jest "doprowadzany do porządku", zostały zrobione mu zęby, został wykastrowany. Przyjdzie czas na poszukiwanie domu, być może przygarnie go ktoś z personelu lub znajdziemy mu innego opiekuna. Każdy chciałby adoptować gwiazdę, ale nam nie chodzi o to, żeby Logan trafił z deszczu pod rynnę. Na pewno zostanie mu znaleziony kochający dom.