Prof. Brunon Hołyst: Są różne warianty. Istnieje możliwość, że dziecko zostało pozbawione życia. Nie byłoby to jednak samobójstwo rozszerzone. To fałszywe określenie. Mamy ewentualnie do czynienia z zabójstwem i samobójstwem, bo dziecko nie zadecydowało o samobójstwie. Ale to niekoniecznie musi być sens słów, że matka już nigdy nie zobaczy swojego syna. Możemy to odczytywać jako informację, że chłopiec został tak ukryty, że matka go nie odnajdzie.
Nie wykluczam, że mógłby zostać wywieziony za granicę po uprzednim przygotowaniu dokumentów. Mógł się nim zaopiekować w Polsce ktoś z przyjaciół ojca, w zupełnie innym województwie, innym środowisku niż przypuszczamy. Jest bardzo wiele niewiadomych, bo jest mało śladów, które pozwoliłyby na jednoznaczne przyjęcie określonej wersji kryminalistycznej. To wróżenie z fusów. W tym momencie wszystkie wersje są równorzędne, do chwili gdy nie odnajdziemy chłopca. Nic nie można wykluczyć.
To, że popełnił samobójstwo, oznacza, że chciał ukarać żonę. Chciał, aby miała ona poczucie ewentualnej winy za konflikty, które rozgrywały się między małżonkami. Jeśli faktycznie doszło do zabójstwa, możemy wywnioskować, że uczucie zemsty wobec żony było silniejsze od uczucia miłości do syna.
Jeśli doświadczył on jakichś porażek życiowych czy niepowodzeń w życiu rodzinnym, mogła wejść w grę depresja i to ona mogła spowodować, że popełnił samobójstwo. Takie zaburzenie może być na tyle silne, że popchnęłoby go do skrzywdzenia dziecka. Być może ojciec Dawida miał już tendencje do autodestrukcyjnych działań. Na to wskazywałyby doniesienia o uzależnieniu od hazardu i przemocy domowej.
Jeśli założymy najgorszą wersję wydarzeń, oznaczałoby to, że ojciec bardzo dobrze ukrył ciało syna. W takim wypadku mógł chcieć, żeby nie tylko matka, ale i policja czy wojsko nie znalazły ciała chłopca, mógł chcieć im to utrudnić. Trzeba wziąć pod uwagę, że taki człowiek rozważa możliwość, żeby ciała w ogóle nie odnaleziono. Chce, żeby się o sprawie coraz więcej mówiło, żeby poszukiwania nie przyniosły rezultatu. To wszystko jest wkalkulowane w pogłębione uczucia zemsty, które mogło nim kierować.
Trudno powiedzieć. Nie ma racjonalnego sensu w zabijaniu. W tej sytuacji powinniśmy wczuć się w to, co on przeżywał. To bardzo trudne, bo nie znamy procesów psychicznych, które go doprowadziły do takich decyzji. Jemu mogło się wydawać, że takie rozwiązanie jest jak najbardziej słuszne. On nie uwzględniał ocen moralnych jego działania przez inne osoby. Uważał, że to co zrobił, było racjonalne z uwagi na jego upokarzające przeżycia czy stany psychiczne. Mógł sądzić, że to właśnie da wyraz tej zemście, której pragnął.
Nie wiadomo. To jednak zastanawiające, że przy tak intensywnej akcji poszukiwawczej nie można nic ustalić. Warto byłoby sprawdzić, czy zwłoki nie są ukryte w akwenie wodnym. Być może nurkowie powinni zostać zaalarmowani wcześniej, bo w wodzie jest stosunkowo łatwo ukryć ciało. To nie wymaga takiego nakładu pracy i czasu jak np. zakopanie zwłok.
Na pewno nie byłoby to wyjątkowym kazusem. Takie sytuacje się zdarzają i mają na celu utrudnienie śledztwa, aby policja nie osiągnęła żadnego rezultatu. To jakby walka z całym światem zewnętrznym. Ale zdarzają się też zachowania odwrotne, kiedy sprawca chce, aby wszyscy zobaczyli rezultat jego zemsty. Każda sprawa ma swój indywidualny rys charakterystyczny. Generalizacja nie jest wskazana, a wszelkie analogie mają określone granice logicznego rozumowania.
Prof. Brunon Hołyst - profesor nauk prawnych, specjalizujący się w zagadnieniach kryminologii, kryminalistyki, suicydologii, wiktymologii. Współtwórca Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego. Zaangażowany w działalność rady konsultacyjnej Centralnego Biura Antykorupcyjnego i komitetu doradczego Komendanta Głównego Policji.