Martwy człowiek na dachu szpitala w Żyrardowie. Dwa dni wcześniej zgłoszono jego zaginięcie

Nie żyje mężczyzna, który był pacjentem na jednym z oddziałów w szpitalu w Żyrardowie. Na jego zwłoki natrafiono na dachu placówki, dwa dni po zgłoszeniu zaginięcia.

Żyrardowskim

W środę żyrardowscy policjanci odebrali zgłoszenie o zwłokach znajdujących się na dachu miejskiego szpitala - podaje "Głos Żyrardowa". Ciało znajdowało się w miejscu trudno dostępnym. Jak informuje dziennik, żeby zdjąć zwłoki z dachu potrzeba było wezwać na pomoc straż pożarną.

Z ustaleń "Głosu Żyrardowa" wynika, że zaginięcie mieszkańca Żyrardowa zgłoszono na policję 1 lipca.

Mężczyznę znaleziono po dwóch dniach. Ciało zsunęło się w miejsce trudno dostępne. Nadzór nad prowadzonym postępowaniem prowadzi Prokuratura Rejonowa w Żyrardowie.

Śledztwo ws. śmierci mężczyzny nadzoruje prokuratura w Żyrardowie.

Ktoś, kto jak twierdzi był pacjentem szpitala, tak opisał w komentarzu pod artykułem w "Głosie Żyrardowski" zachowanie mężczyzny tuż przed zaginięciem:

Wyciągnął łóżko z sali na korytarz i powiedział że idzie zobaczyć co się na mieście dzieje. Po wielokrotnych interwencjach pielęgniarek został zapięty w pasy dla własnego bezpieczeństwa z których się wypiął (...). Zamknięte zostały wszystkie możliwe drogi wyjścia z oddziału. Wszedł więc do jednej z sal na przeciwko, otworzył okno, podstawił stołek i skoczył. Spadł na taką część budynku gdzie nie było możliwości go zobaczyć.

Więcej o: