Zabójstwo 9-miesięcznej Blanki. Psycholog: Powrót dziecka do rodziny biologicznej to nie zawsze najlepsze wyjście

Dziewięciomiesięczna Blanka z Olecka na kilka miesięcy przed swoją tragiczną śmiercią trafiła do rodziny zastępczej. Sąd jednak zdecydował, aby przywrócić opiekę nad dzieckiem rodzicom. Taka decyzja jest zgodna z polityką prowadzoną przez PiS, który w znowelizowanej w 2018 roku Ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej stawia za cel jak najszybszy powrót dziecka do rodziny biologicznej. Ale czy to faktycznie jest najlepsze wyjście? O tym rozmawiamy z dr Magdaleną Kruk-Rogucka, psycholog i psychoterapeutką.
Zobacz wideo

Lena Gontarek, Gazeta.pl: Co jest lepsze dla dziecka - powrót do rodziny biologicznej, która jest dysfunkcyjna czy pozostanie w domu dziecka lub innej placówce opiekuńczej?

Dr Magdalena Kruk-Rogucka, psycholog i psychoterapeutka: Najprawdopodobniej żadne z tych wyjść nie zabezpieczy wszystkich potrzeb dziecka. Powrót do rodziny biologicznej, która jest dysfunkcyjna, nie jest dla dziecka wyjściem optymalnym. Podobnie jednak trwanie w zawieszeniu, jakim jest np. pozostawanie w domu dziecka. To nie jest sytuacja, która daje możliwości nawiązywania trwałych i bezpiecznych więzi z opiekunami. 

Jaki wpływ na dziecko może mieć to "trwanie w zawieszeniu"?

To najtrudniejsza dla niego sytuacja, kiedy nie wie, co się z nim wydarzy: czy wróci do rodziców, czy trafi do innej rodziny, czy będzie przez lata mieszkać w domu dziecka. Dziecko często marzy, aby wrócić do rodziny biologicznej, która częściej lub rzadziej je odwiedza, a która niestety nie zawsze podejmuje kroki, aby dziecko faktycznie mogło wrócić do domu rodzinnego. Jeżeli rodzina podejmuje faktyczną pracę i wykazuje autentyczne starania, żeby dziecko wróciło do domu, to wszyscy na tym zyskują. I rodzice, którzy mogą wychować swoje dziecko, i samo dziecko, które może wychowywać się w rodzinie biologicznej. Problem pojawia się, kiedy rodzina nie podejmuje żadnego wysiłku, kiedy jest on niewielki w stosunku do potrzeb dziecka albo chwilowy i nie niesie za sobą trwałej zmiany.

Jak w takim razie może wpłynąć na dziecko powrót do tego rodzaju rodziny?

W takiej sytuacji możemy mówić o powtórnej traumatyzacji dziecka. Załóżmy, że dziecko trafia do rodziny zastępczej, która - w optymalnej sytuacji - zaczyna je wprowadzać w proces zdrowienia z ran, które zadała rodzina. Potem nagle po raz kolejny z powrotem trafia tam, gdzie jest przemoc, gdzie są różne zaniedbania, a jego potrzeby nie są w ogóle brane pod uwagę, realizowane ani zabezpieczone. Dziecko jest ponownie poddane traumie. Jest to straszne, bo dzieci uczą się w ten sposób, że nie mogą polegać na dorosłych, nie mogą nigdy się czuć bezpiecznie. Nawet jeżeli przez chwilę tak się czują, to nie wiedzą, jak długo będzie to trwało i kiedy znowu będzie gorzej.

Może w takim razie rozwiązaniem jest rodzina zastępcza?

Jeżeli daje ona dziecku możliwość kontaktu z rodziną biologiczną, również w tym pierwszym momencie, kiedy jest z nią podejmowana praca, jeżeli to dobrze przeszkolona rodzina, która zna sytuację dziecka i potrafi odpowiedzieć na jego potrzeby, to nie jest to złe wyjście. Dla dziecka optymalną sytuacją jest taka, kiedy ono ma bezpieczne środowisko, które zabezpiecza jego potrzeby, w tym te emocjonalne, zapewnia mu bezpieczeństwo, stałość, przewidywalność tego, co się będzie działo. I przede wszystkim odpowiada na jego potrzebę miłości.

W nowelizacji Ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej kładzie się nacisk na jak najszybszy powrót dziecka do rodziny biologicznej.

Presja czasu w odniesieniu do pracy z rodzinami dysfunkcyjnymi ma swoje dobre i złe strony. Zła jest taka,
że zmiana jest procesem i potrzeba na to czasu i pracy. Dobra zaś, że czas mobilizuje nie tylko specjalistów zaangażowanych w pracę nad rodziną, lecz także samą rodzinę, która musi się zebrać do działania. Praca z rodziną biologiczną powinna być podejmowana w każdym przypadku, bo to pierwsze środowisko, z którego dziecko się wywodzi. Powinien być jednak również taki moment, w którym wszystkie służby, które są zaangażowane, odpowiadają sobie na pytanie, czy to rokuje, czy nie. Jeżeli nie rokuje, to trzeba otwarcie i jednoznacznie stwierdzić: rodzina nie pójdzie do przodu. W mojej ocenie dziecko nie powinno być jedynym motywem, który napędza rodzinę do tego, żeby się zmieniała.

Czyli reintegracja z rodziną biologiczną za wszelką cenę nie ma sensu?

Rodzinie biologicznej zawsze trzeba dać szansę. Nawet jeśli mamy do czynienia z rodziną z przemocą w wywiadzie, ofiara może wyjść z kręgu przemocy i dać dzieciom bezpieczny i kochający dom. Nigdy jednak ta zmiana w rodzinie biologicznej nie powinna się dziać kosztem dziecka, które czeka w placówce lub wraca do bliskich z nadzieją, że po wstępnych deklaracjach będą trwać dalej w zmianie np. abstynencji, farmakoterapii czy innych. W tej pracy potrzeba dużo mądrości i indywidualnego patrzenia na każdą rodzinę osobno.

Czy w swojej pracy spotkała się pani z sytuacjami, kiedy dzieci cierpią w wyniku przywrócenia ich rodzinie biologicznej lub trwania w tym "zawieszeniu"?

Znam takie rodziny, ale ze względu na tajemnicę zawodową wolałabym nie opisywać konkretnych sytuacji. Ale przebywanie latami w domu dziecka i czekanie na zrealizowanie deklaracji rodziców biologicznych lub adopcję, w zależności od sytuacji, przynosi cierpienie każdemu dziecku, które w takiej sytuacji się znajduje. W rodzinie zastępczej może być o tyle inaczej, że może ona dać namiastkę rodziny i nawet bez zapewnienia pełnej przynależności poprzez adopcję może być dać poczucie bezpieczeństwa i trwałą więź między dzieckiem i rodzicami. W domach dziecka dzieci też mogą nawiązać głębszą więź z ulubionym wychowawcą czy innym pracownikiem, co daje szanse na budowanie zaufania i przywiązania do ludzi w ogóle. Bez wątpienia jednak jest to znacznie trudniejsze niż w prawidłowo funkcjonującej rodzinie.

Jakie koszty społeczne ponosi dziecko, które dorasta lub dorastało do pewnego momentu w rodzinie dysfunkcyjnej?

Wszystko zależy od tego, z jakimi trudnościami rodzinie przyszło się mierzyć i tego, jak długi czas dziecko w niej spędziło. Koszty te jednak zawsze są znaczące. Wychowywanie się w środowisku, które nie zabezpiecza potrzeb dziecka i nie daje mu poczucia bezpieczeństwa, przede wszystkim utrudnia mu nawiązanie bezpiecznego przywiązania z dorosłymi i zdrowy rozwój emocjonalny. W przyszłości może mieć trudności z nawiązywaniem bezpiecznych, dojrzałych relacji w społeczeństwie, począwszy od rówieśniczych, poprzez miejsce pracy, kończąc na relacjach w jego przyszłej rodzinie. W końcu zaufania do innych ludzi uczymy się od dzieciństwa.

Dr Magdalena Kruk-Rogucka - psycholog, psychoterapeuta systemowy, doktor nauk społecznych w zakresie psychologii, ekspert na forum adopcyjnym Stowarzyszenia "Nasz Bocian", pracuje dla Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

Więcej o: