"Niegdzie podobieństwa nie widzimy tego, co tu widzimy". Polska "złota wolność" i religijna swoboda

Nie jestem królem waszych sumień - mówił król Zygmunt August, ostatni Jagiellon. Polska XVI w. była na tle Europy najbardziej liberalnym państwem na tle religijnym. Gdy starcia na tle wyznaniowym zbierały pierwsze krwawe żniwo, nad Wisłą nie wydarzyło się nic, co pchnęłoby ludzi do tego, by szykować stosy i mordować pobratymców. "W taki małym kącie świata jako jest nasz kraj, niegdzie podobieństwa nie widzimy tego, co tu widzimy" - będzie pisał jeden z duchownych, w dodatku innowierca.
Zobacz wideo

W 450. rocznicę Unii Lubelskiej postanowiliśmy przypomnieć nie tylko o tym wydarzeniu, ale o unikalności tworu, jakim była Rzeczpospolita Obojga Narodów. Zwłaszcza w przypadku takich rocznic warto pamiętać, że w XVI i XVII w. zapisywaliśmy złote karty nie tylko w swojej historii, ale też Europy. Wiemy, jak to się skończyło w 1795 roku. Na ten jeden dzień warto jednak zapomnieć, że zbyt szeroko rozumiana wolność szlachecka, a także odwrócenie się od ideałów, doprowadziły do takich, a nie innych wydarzeń. Za to wspomnieć "państwo bez stosów", gdy w Europie szalały religijne problemy.

Gdy ostatnio Główny Urząd Statystyczny podsumowywał ludność Polski pod względem wyznania, 87,7 proc. spośród nich stanowili katolicy. Zaledwie 0,4 proc. deklarowało się jako prawosławni, a 0,3 proc. - protestanci. Niewielki odsetek stanowili też muzułmanie i żydzi.

Nie zawsze tak było - jeszcze II Rzeczpospolita była państwem o wiele bardziej zróżnicowanym religijne, ale prym w byciu religijnym tyglem należy się Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Takiego miszmaszu nie było wówczas w żadnym innym kraju i - co najważniejsze - nie prowadziło to do znaczących problemów.

Oczywiście religijna tolerancja nie wynikała z czystego altruizmu, ale przede wszystkim - ład i porządek dla Jagiellonów były ważniejsze niż ewentualna krytyka ze strony Kościoła.

"Złota wolność" na drodze Kościoła

Każdy z potomków Władysława Jagiełły na polskim tronie miał po prostu we krwi to, że rządzi tak różnorodnym etnicznie i wyznaniowo krajem, przyzwyczajonym do wewnętrznego pokoju, i szlachtą przywiązaną do "złotej wolności", że w zasadzie spraw religijnych nie dotykał.

Także Kościół na terenie Polski i Litwy miał "wybite zęby", bo choćby nawet chciał ostro zaoponować przeciwko reformacji albo spróbować zagrozić prawosławiu to zasada "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" była o wiele ważniejsza. Nikt tej "złotej wolności" nie podważał i tak np. szlachta wielkopolska w spokoju mogła praktykować kalwinizm.

Jakie kościoły i odłamy religijne funkcjonowały w dawnej Polsce i na Litwie oraz późniejszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów? Najprościej można byłoby odpowiedzieć, że wszystkie: od katolików (głównie Korona i litewskie tereny wokół Wilna), przez protestantów (Inflanty, okolice Gdańska, całe Prusy i wiele pojedynczych obszarów), prawosławnych (blisko 80 proc. ludności Wielkiego Księstwa Litewskiego), muzułmanów, arian (bracia polscy) po żydów.

Z poziomu władzy, ówczesnego państwa, nikt nie był prześladowany za wyznawaną religię - choć zdarzały się ruchy, którymi próbowano np. zwalczać rozprzestrzenianie się protestantyzmu.

Odczarowując trochę legendę jakoby Polska i Litwa zawsze były miejscem, w którym schronić mogą się dysydenci, warto pamiętać, jak przez pewien czas traktował protestantów przedostatni Jagiellon. O ile nie wystąpił przeciwko prawosławnym czy żydom, tak stawiał się jakiś czas reformacji.

Zygmunt Stary wydał w 1523 roku dokument zakazujący sprzedaży i czytania dzieł Lutra, nakazujący też palenie książek ojca luteranizmu. Karą za złamanie go była śmierć. Gdy w Gdańsku wybuchł bunt, także na tle religijnym, ścinano ludzi głoszących poglądy Lutra. Mimo takich epizodów na dworze Zygmunta będzie się roiło później od przedstawicieli innych religii. Ten król nie gardłował się, gdy w 1525 roku doszło do sekularyzacji Zakonu Krzyżackiego, który przekształcił się w Księstwo Pruskie, zależne od Korony.

Hołd pruski, Jan MatejkoHołd pruski, Jan Matejko domena publiczna / Wikimedia Commons

Błędy ojca, trochę nieświadomie, naprawiał syn, Zygmunt August, który - jak opowiada dr hab. Konrad Bobiatyński z UW - nawet rozważał przejście na protestantyzm i zastanawiał się, czy nie pójść drogą angielskiego króla Henryka VIII, zakładając kościół narodowy. Nie było to też jakaś wizja fantasty - nie wykluczało tego też polskie duchowieństwo, robiono nawet podchody w Rzymie w tej kwestii.

"Nie jestem królem waszych sumień"

Andrzej Lubieniecki, arianin, w swoim zbiorze "Poloneutychia" tak opisywał religijną wolność:

To bezpiecznie powiedzieć się może, iż od początki świata w tak krótkim czasie, w dziesiąci tylko laty ostatnich panowania Augustowego, w taki małym kącie świata jako jest nasz kraj, niegdzie podobieństwa nie widzimy tego, co tu widzimy, żeby w kupie tak wiele różnych nabożeństw, rzymskich katolickich, greckich, ormiańskich, żydowskich, karaimskich i tatarskich, a nawet pogańskich, jakie są w kraju naszym. Samych heretyckich na on czas było kilkadziesiąt, i dosyć potężnych, co miały niektóre z ich ludzi uczone i możne po sobie.

To zresztą Zygmunt August jest autorem wielokrotnie powtarzanych słów:

Nie jestem królem waszych sumień

M.in. ta deklaracja sprawiła, że Polska urosła do rangi raju dla wszystkich innowierców, stąd zresztą częste osiedlanie się nad Wisłą Szkotów czy Holendrów, a Rzeczpospolita zasłużyła na miano "kraju bez stosów".

Tym państwem nie dało się inaczej rządzić jak poprzez przestrzeganie praw dysydentów, innowierców. To była tak skomplikowana mozaika, że spokój wewnętrzny był możliwy tylko dzięki religijnemu równouprawnieniu najważniejszych wyznań

- mówi dr Bobiatyński.

Swoboda kultu była powszechna, na wszystkich szczeblach społeczeństwa, ale jedna sfera pozostawała "zatruta" religią - polityka. Dopiero właśnie za czasów Zygmunta Augusta zrównano ze sobą wszystkie wyznania, a religia przestała decydować o tym, czy ktoś może objąć państwowy urząd.

Mała wysepka religijnego spokoju

Dla szerszego kontekstu: to wszystko działo się w czasach, gdy Europą co rusz wstrząsały religijne waśnie. Jeszcze za Zygmunta Starego w cesarstwie niemieckim dochodziło do walk na tle wyznaniowym, które zakończyły się dopiero - z małymi przerwami - w 1555 roku. Wtedy też cesarz Karol V podpisał ugodę z elektorami niemieckimi, którą w skrócie wyraża się w sentencji: Cuius regio, eius religio (łac. Czyj rząd, tego religia).

Do buntów dochodziło w Holandii, w Anglii można mówić o prześladowaniu katolików w tamtym okresie. Najbrutalniej i bezpardonowo traktowano innowierców we Francji. Wojny religijne nad Loarą zaczęły się w 1562 i ustały dopiero w 1598, w których zginęło do trzech milionów ludzi.

Więcej o: