Sobotnie, legalne spotkanie na rynku w Przemyślu mające wspierać dialog polsko-ukraiński próbowała zakłócić, a nawet przerwać grupka osób. Puszczali oni głośną muzykę, sprzeciwiali się słownie happeningowi, przygotowali również transparenty m.in. "Wołyń 43 Pamiętamy".
Temu zachowaniu sprzeciwił się jeden z uczestników polsko-ukraińskiego spotkania. Tomasz Grabowski zaczął skandować słowa "precz z polskim faszyzmem".
Na miejscu pojawiła się policja, jednak nie zainterweniowała na próby zakłócenia happeningu, ale zatrzymała Tomasza Grabowskiego, który potwierdził funkcjonariuszom użycie tych słów, a także powtórzył je przy nich. Został za to zaaresztowany. Cała sytuacja została zarejestrowana na nagraniu opublikowanym na Facebooku.
Mężczyzna usłyszał zarzut znieważania narodu polskiego na podstawie art. 133 Kodeksu Karnego. Policja przekazała sprawę prokuraturze, która zdecyduje, czy trafi ona do sądu. - (...) moje działanie to nie był akt obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nasze legalne spotkanie było aktywnie atakowane (...). Jedyne, co zrobiłem, to im odpowiadałem, skandując "Precz z polskim faszyzmem". (...) Akcja policji była natychmiastowa - komentował wydarzenie po wyjściu z posterunku policji.
- Sprawa jest idiotyczna. Angażowanie w nią państwa w taki sposób jest tylko i wyłącznie daniem sygnału dla tych grup, że mogą się czuć w Polsce bezkarni i będzie ich cały czas państwo chroniło - skomentował poseł PO Sławomir Neumannw rozmowie z TVN 24.
- Żadna osoba i żaden naród nie powinien być obrażany, nikt nie powinien być wyzywany od faszystów - skontrował Patryk Jaki.
Tymczasem w niedzielę pod Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji pojawili się Obywatele RP z napisami "Precz z polskim faszyzmem". W ten sposób wyrazili solidarność z Tomaszem Grabowskim.