Profesor UMK pisał o Żydach "plemię żmijowe, pełne jadu". Sprawę umorzono. "Dozwolona krytyka"

"To, że nas Żydzi nienawidzą i opluwają, jestem w stanie przyjąć ze spokojem - w końcu czegóż można spodziewać się od tego plemienia żmijowego pełnego pychy, jadu i złości" - pisał jakiś czas temu prof. Jacek Bartyzel z UMK. Sprawa trafiła do prokuratury, ale została umorzona. Śledczy uznali, że była to "dozwolona prawem krytyka".
Zobacz wideo

Historia ma swój początek na Facebooku (komentarz zniknął), gdzie prof. Jacek Bartyzel z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wyraził swoje zdanie na temat sporów na linii Polska-Izrael. Historyk napisał:

To, że nas Żydzi nienawidzą i opluwają, jestem w stanie przyjąć ze spokojem - w końcu czegóż można spodziewać się od tego plemienia żmijowego pełnego pychy, jadu i złości? Trzeba po prostu trzymać ich na dystans, tak wielki, jak tylko możliwe

Takie słowa wywołały skandal, a deklaracja prof. Bartyzela trafiła do prokuratury, która badała, czy słowa politologa nie podlegają pod art. 256 i 277 Kodeksu karnego (nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, znieważania z powodu przynależności narodowej). Zawiadomienie złożył rektor UMK "za sugestią" rzecznika dyscyplinarnego.

Prokuratura umorzyła sprawę. "Dozwolona prawem krytyka"

Sprawa trafiła do prokuratury, ale 13 czerwca została umorzona - jako pierwszy poinformował o tym dziennik "Nowości: Dziennik Toruński". Śledczy nie dopatrzyli się w tym wpisie nawoływania do nienawiści.

W rozmowie z Gazeta.pl prok. Krzysztof Lipiński z Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód przekazał, że:

W ocenie prokuratury publikacja na prywatnym profilu stanowiła dozwoloną prawem krytykę.

W rozmowie z "Nowościami" sprawę krótko skomentował prof. Jacek Bartyzel. Pytany o ocenę stanowiska prokuratury skwitował krótko: - Cieszę się. Wcześniej "Nowości" donosiły, że profesor miał bronić się tym, że nie miał świadomości, jaki zasięg mają jego wpisy.

Oczywiście od tej oceny prokuratury można się odwołać - jeśli rektor UMK tak zdecyduje. Uniwersytet na razie czeka na oficjalne pismo z prokuratury - dopiero wtedy odniesie się do sprawy.

Choć to Facebook sprawił, że prof. Bartyzel miał problemy, to ten dalej dosyć aktywnie udziela się w tym medium społecznościowym. Gdy doszło do pożaru katedry Notre Dame, pisał:

Jeśli nie jest to celowe podpalenie - co mocno prawdopodobne (dopiero co podpalono przecież drzwi do Saint-Sulpice), bo Mordor coraz wścieklej atakuje - to znaczy, że jest znak od Boga, kara Boża za grzech apostazji współczesnego Zachodu na czele z dawną najstarszą córką Kościoła. Boże bądź miłościw nam, grzesznym!
Więcej o: