Członkowie klubu Anonimowych Alkoholików zeznali w procesie ws. wypadku premier Beaty Szydło, że rządowa kolumna nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. To oznaczałoby, że auta w kolumnie nie były uprzywilejowane.
Jak informuje "Rzeczpospolita", prokurator Rafał Babiński chce podważenia wiarygodności tych zeznań. Przed krakowskim sądem mają 26 czerwca stanąć dwie biegłe psycholożki, które wydawały opinie dotyczące zdolności postrzegania członków klubu AA.
Prokurator zwraca uwagę w rozmowie z "Rz", że zeznania świadków w śledztwie różniły się od tych, które składali przed sądem. Chce, by biegłe odniosły się do "zdolności zapamiętywania i odtwarzania faktów przez świadków".
Do wypadku doszło w lutym 2017 r. W wypadku z udziałem kolumny Biura Ochrony Rządu (dziś Służba Ochrony Państwa) ranna została m.in. ówczesna szefowa rządu Beata Szydło. Według prokuratury, kierujący fiatem seicento Sebastian Kościelnik nie ustąpił pierwszeństwa kolumnie.
Zdaniem śledczych miał przepuścić jeden z samochodów BOR, ale kolejnego już nie, przez co doszło do zderzenia. Kierowca seicento nie przyznaje się do winy.