Feralny kurs pociągu TLK Gwarek relacjonuje serwis rynek-kolejowy.pl. Pociąg wyruszył z Katowic o godzinie 5.41, mierzącą ponad 600 kilometrów trasę do Słupska miał zakończyć o 14.43. Niestety szereg zdarzeń spowodował, że do stacji końcowej dotarł z dużym opóźnieniem.
Najpierw w Pleszewie zasłabł 75-letni mężczyzna. Na miejsce przyjechało pogotowie, jednak w trakcie reanimacji 75-latek zmarł. Jak opisuje serwis, wagon, w którym znajdował się nieboszczyk został zamknięty, a pozostały pasażerów przeniesiono do pozostałych wagonów.
Pociąg odjechał z niemal trzygodzinny, opóźnieniem. Niedługo po tym w Rogoźnie doszło do awarii sieci trakcyjnej i pociąg utkwił na ponad pięć godzin.
Pociąg miał zostać cofnięty do Poznania i skierowany przez Gniezno. Warunki jednak były fatalne, nie było klimatyzacji i wody w toaletach, kilka razy do mdlejących pasażerów musiało przyjeżdżać pogotowie. O godz. 16 karetka zabrała też drużynę konduktorską.
Ostatecznie skład połączono z wagonami pociągu z Przemyśla Głównego do Kołobrzegu. Z Rogoźna wyruszył po 19, a do Słupska dotarł ostatecznie o 23.45. PKP Intercity poinformowało pasażerów o możliwości ubiegania się o reklamację.