Do wypadku doszło kilka minut przed godziną 11. W chwili uderzenia w tafle wody samolot Jak-52 przełamał się. Godzinę po wpadnięciu do Wisły nurkowie zlokalizowali samolot 7-8 metrów pod powierzchnią wody, maszyna była odwrócona kabiną do dołu i głęboko zanurzona w mule, co znacznie utrudniało wydobycie pilota. Ratownicy mierzyli się też z silnym nurtem i dużą głębokością. Jak mówił st.kpt. Edward Mysera z płockiej straży pożarnej, działano "praktycznie po omacku".
Gdy maszynę udało się wyciągnąć z dna i doholować do brzegu, z wraku wydobyto ciało niemieckiego pilota - podaje Polsat News. Udało się to dopiero po dwóch godzinach od wypadku. - Pilot został wydobyty z samolotu. Ze względu na obrażenia strażacy odstąpili od czynności ratowniczych. Lekarz, który był na miejscu, stwierdził zgon pilota - powiedział Mysera.
Na miejscu jest już Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Wojciech Bógdał, członek Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej i współorganizator imprezy, przyznał w Polsacie, że organizatorzy nie rozumieją, co się wydarzyło podczas pokazu.
W Płocku podczas pokazów lotniczych samolot wpadł do rzeki. Na nagraniu z wypadku widać jak samolot wykonuje tzw. "korkociąg" - niemal pionowo spada w kierunku wody. Pilotowi nie udaje się wyprowadzić samolotu z tej figury i samolot uderza w taflę wody.