Co dalej z krowami z Deszczna? Minister Ardanowski zapewnia: Zdrowe nie zostaną ubite

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapewnił, że krowy z Deszczna, które okażą się zdrowe, nie zostaną ubite. Jednocześnie poinformował, że są problemy z ustaleniem, kto jest właścicielem stada.
Zobacz wideo

- Próbuję doprowadzić do tego, by ochronę bydła rzeczywiście zastosować. Te krowy muszą być wprowadzone do systemu rejestracji. W Europie nie mogą być sztuki nieoznaczone, niewiadomego pochodzenia, niemające właściciela - tak sytuację krów z Deszczna skomentował w radiowej Trójce Jan Krzysztof Ardanowski. Jak dodał, istnieją trudności w ustaleniu, kto jest właścicielem tego stada.

Krowy z Deszczna. Ardanowski zapewnia, że zdrowe nie zostaną ubite

Minister podkreślił, że według Biura Ochrony Zwierząt z Zielonej Góry rolnik przekazał stowarzyszeniu krowy. Z kolei według przedstawicielki rolnika nie wiedział on, że podpisuje pismo, które jest zrzeczeniem się stada. - Zaczynam w głowę zachodzić, kto dysponuje tym bydłem - powiedział Ardanowski. 

Szef resortu odniósł się też do potencjalnie przyszłego właściciela stada, którym miał być gospodarz z Czarnocina. - Przysłał dzisiaj pismo, w którym pisze, że może przyjąć krowy pod warunkiem, że będą one przebadane, zakolczykowane i zdrowe. Innych nie chce, bo ma swoje krowy i boi się, że mogą one ulec zarażeniu - powiedział.

Na wtorek zaplanowane odbyło się też spotkanie Powiatowego Inspektora Weterynarii z Biurem Ochrony Zwierząt. Jak informuje TOK FM, aktywiści ostatecznie zostali wyproszeni. - Spotkanie zakończyło się tym, że pani inspektor nagle weszła do pokoju i wyprosiła nas. Powiedziała, że musi wyjść, bo ma ważne polecenia służbowe i kazała nam po prostu wyjść - powiedziała Sebastianowi Wierciakowi z TOK FM jedna z uczestniczek spotkania.

Komunikat Głównego Inspektoratu Weterynarii

Również dzisiaj w sprawie krów z Deszczna decyzję podjął Główny Inspektorat Weterynarii. GIW w zadeklarował podjęcie kilku działań, które mają na celu "zapewnienie bezpieczeństwa epizootycznego". Inspektorat wymienia tutaj m.in. oznakowanie i przeprowadzenie "badania w kierunku gruźlicy, enzootycznej białaczki bydła i brucelozy". Jak informuje GIW, dopóki zwierzęta nie zostaną oznakowane i przebadane, "powinny pozostawać w miejscu aktualnego przebywania stada w ścisłej izolacji od innych zwierząt". Dalej w komunikacie czytamy, że "w przypadku ujemnych wyników badań urzędowych (...) można rozważyć możliwość przemieszczenia stada w całości do siedziby docelowej, wskazanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi".

W wytycznych inspektoratu co do przyszłej siedziby stada czytamy, że powinna ona wykluczyć m.in. przebywanie krów na terenach łąk i pastwisk położonych poza ogrodzeniem czy możliwość rozmnażania się zwierząt. W komunikacie czytamy też, że "do łańcucha żywnościowego" nie mogą trafić produkty uzyskane ze zwierząt tworzących stado. 

Z pisma wynika, że krowy powinny zostać przebadane w ciągu sześciu miesięcy. Co w przypadku, gdy krowy nie przejdą pomyślnie badań? - Chore krowy wszędzie, na całym świecie, muszą być ubite - przyznał w Trójce Ardanowski.

Więcej o: