Ciało nurka znajdujące się we wraku niemieckiego statku Wilhelm Gustloff odnaleziono w czwartek 6 czerwca. Trafili na nie nurkowie z grupy Baltictech, którzy na mocy pozwolenia Urzędu Morskiego w Gdyni wykonywali dokumentację stanu zatopionej maszyny. O zdarzeniu poinformowali system kontroli ruchu statków VTS Zatoka, a także policję i prokuraturę w Lęborku.
W porozumieniu z Policją, kolejnego dnia nurkowie z grupy Baltictech wykonali dokumentację filmową i zdjęciową oraz oznaczali bojką miejsce znalezienia ciała. Biorąc pod uwagę stan zwłok, nurkowie wnioskują, że szczątki leżały we wraku kilka lat.
Prokuratura Rejonowa w Lęborku wszczęła śledztwo w sprawie zwłok odnalezionych w Bałtyku, które prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Prawdopodobnie konieczne będzie wydobycie ciała z wraku, czym może zająć się Marynarka Wojenna - informuje Radio Gdańsk. Dopiero po wyłowieniu zwłok śledczy powołają biegłego. Ten przeprowadzi oględziny szczątków i pobierze materiał biologiczny potrzebny do przeprowadzenia badań porównawczych DNA.
Śledczy nie wykluczają, że ciało znalezione we wraku niemieckiego statku Wilhelm Gustloff należy do zaginionego pod koniec lipca 2012 roku mieszkańca Poznania. Mężczyzna miał nurkować w pobliżu wraku tankowca Terra, który znajduje się w pobliżu wraku Wilhelm Gustloff. Jeżeli badania DNA potwierdzą tożsamość nurka, umorzone przed siedmiu laty śledztwo ws. jego zaginięcia ruszy ponownie.
MS Wilhelm Gustloff był niemieckim statkiem pasażerskim, należącym do floty organizacji nazistowskiej Kraft durch Freude. Nosił imię zamordowanego w 1936 członka NSDAP, Wilhelma Gustloffa. Zatonął w styczniu 1945 roku w największej katastrofie morskiej w historii. Zginęło w niej 6600 osób. W 1994 roku Polska uznała wrak MS Wilhelm Gustloff za mogiłę wojenną. W związku z tym zakazane jest nurkowanie na wrak i w promieniu 500 m od niego, ale mimo to zdarzają się przypadki łamania tego przepisu.