W sobotę 22 czerwca miał odbyć się drugi rzeszowski marsz równości. Jednak, jak informują organizatorzy, władze miasta zakazały demonstracji. "Dostaliśmy informację z ratusza o zakazie Marszu Równości w Rzeszowie wydanym przez prezydenta Tadeusza Ferenca" - piszą na Facebooku.
Ferenc jest związany z SLD, był posłem partii, a w wyborach samorządowych w ubiegłym roku poparła go Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna). Osobiście chwalił go Grzegorz Schetyna. "To pierwszy prezydent-członek Sojusz Lewicy Demokratycznej, który zakazuje marszu równości" - napisali organizatorzy. Zapowiadają, że byli przygotowani na taką decyzję, są w kontakcie z prawnikami i spodziewają się uchylenia zakazu przez sąd.
Prezydent w rozmowie z serwisem rzeszow-news.pl uzasadniał swoją decyzję kwestiami bezpieczeństwa. - Bo wraz z Marszem zostało zgłoszonych 29 kontrdemonstracji. To oznacza, że może dojść do niepotrzebnych zdarzeń, poturbowań i konfliktów słownych, a moją rolą jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców - powiedział.
Zakazania demonstracji na rzecz praw osób LGBT domagali się radni Prawa i Sprawiedliwości - opisywała rzeszowska "Gazeta Wyborcza". Twierdzili, że "mniejszość narzuca swoją wolę większości", a marsz "nie szanuje symboli związanych z tradycją i wiarą". Przekonywali też, że inne takie demonstracje wiązały się z "ekscesami" i "zakłócaniem porządku publicznego".
Wcześniej władze dwóch miast - Gniezna w kwietniu i Lublina jesienią zeszłego roku - próbowały zakazywać marszów równości. W obu przypadkach powoływano się na względy bezpieczeństwa i w obu sąd uchylił zakazy wydane przez prezydentów. Sąd Apelacyjny w Lublinie uzasadniał, że "niedopuszczalne jest zakazywanie zgromadzenia z powodu reakcji jego przeciwników".
Wysłaliśmy do rzecznika prezydenta pytania dotyczące powodów takiej decyzji i czekamy na odpowiedź.