W czwartek w "Gazecie Wyborczej" ukazał się artykuł o Marku Lisińskim, byłym już prezesie fundacji Nie Lękajcie Się, która działa na rzecz ofiar księży pedofilów. Lisiński miał być jednym z bohaterów filmu Tomasza Sekielskiego i jego brata Marka o pedofilii w Kościele, jednak ostatecznie został z niego wycięty. Jak poinformowała "GW", Lisiński miał zażądać 50 tys. zł za występ w filmie "Tylko nie mów nikomu".
Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika też, że Lisiński miał pożyczyć od 26-letniej ofiary księdza Romana B. 30 tys. zł na rzekomą operację. Kobieta wcześniej wywalczyła w sądzie milion zł zadośćuczynienia za gwałty i tortury ze strony duchownego.
Głos w sprawie Marka Lisińskiego zabrali bracia Sekielscy. W opublikowanym na Facebooku oświadczeniu napisali, że są poruszeni doniesieniami "GW". "Mamy nadzieję, że ten jednostkowy przypadek nie osłabi wciąż bardzo potrzebnego ruchu opiekującego się osobami pokrzywdzonymi przez pedofilów" - napisali Sekielscy.
W samej Fundacji i wokół niej przez lata zgromadziło się wiele wspaniałych osób, bezinteresownie pomagających ofiarom tego przestępstwa. Prosimy, nie zapominajcie o tym. Niech ta jedna historia nie podważy całego sensu pracy na rzecz pokrzywdzonych.
- czytamy w oświadczeniu.
Przypomnijmy, że film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele został sfinansowany dzięki crowdfundingowi. Sekielskim udało się zebrać 450 tys. zł na platformie Patronite. Film "Tylko nie mów nikomu" został udostępniony za darmo w serwisie YouTube. W ciągu dwóch tygodni od premiery wyświetlono go 21 mln razy.