Przypomnijmy, że do ataku na Szkołę Podstawową nr 1 im. Władysława Łokietka w Brześciu Kujawskim doszło w poniedziałek 27 maja. Były uczeń ten placówki wpadł do szkoły przed południem, odpalił własnej produkcji petardę hukową, a następnie zaczął strzelać ze starej, prochowej broni. Ranił sprzątaczkę oraz 11-letnią uczennicę. 18-letni napastnik leczył się wcześniej w szpitalu psychiatrycznym.
W rozmowie z "Faktem" ojciec 11-letniej Oliwii, która po ataku na szkołę podstawową w Brześciu Kujawskim została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Toruniu, mówił o ranach odniesionych przez jego córkę. Postrzelona dziewczynka miała dwie kule w biodrze, a trzecia musnęła jej obojczyk. Operacja, podczas której wyjmowano pociski z ciała dziecka, trwała 2 godziny.
- Jest też podejrzenie, że jedna kula mogła uszkodzić kręgosłup. Konieczne są dodatkowe badania - powiedział ojciec 11-letniej Oliwki.
Mężczyzna powiedział dziennikarzom, że wraz z żoną długo starali się o dziecko. Kiedy policja zadzwoniła do niego po ataku na szkołę, pomyślał, że jego córka przewróciła się i złamała rękę, ponieważ ma słabe kości. Kilka lat temu okazało się, że Oliwia ma nowotwór.
- Dziękuję sprawcy, że nie zabił nam córki. Bo jakby ona zginęła chyba byśmy z żoną zakończyli swoje życie - powiedział ojciec 11-letniej Oliwii w rozmowie z "Faktem".
Prokuratura postawiła 18-letniemu Markowi N. trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy usiłowania zabójstwa wielu osób i sprowadzenie niebezpiecznego zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Dwa kolejne zarzuty dotyczą działania z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia 11-letniej uczennicy oraz pracownicy szkoły i spowodowania u nich obrażeń skutkujących dłuższym niż tydzień pobytem w szpitalu. Młodemu mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.