Krowy z Deszczna (woj. lubuskie) błąkają się po okolicy od lat. Stado, liczące 185 sztuk bydła, w tym wiele cielaków, nie jest zarejestrowane i nie ma właściciela, który o nie dba i regularnie bada ich zdrowie. Zwierzęta pasą się więc na polach należących do innych rolników. Niedawno zdecydowano o tym, że całe dzikie stado powinno zostać wybite, ponieważ stanowi zagrożenie dla innych zwierząt i utrudnia życie mieszkańcom.
Decyzję tę skrytykowali aktywiści działający na rzecz praw zwierząt, którzy od jakiegoś czasu pilnują stada i nie chcą dopuścić do uboju. Żądają od Głównego Lekarza Weterynarii znalezienia innego rozwiązania i chcą, aby zwierzęta trafiły do nowych właścicieli. Co więcej, stowarzyszeniu "Arka dla zwierząt" udało się znaleźć nowy dom dla całego stada, a później poinformowano o kolejnych zgłoszeniach ludzi, którzy oferują zapewnienie zwierzętom opieki.
Jak pisze wp.pl, z informacji aktywistów wynika, że krowy miały trafić do rzeźni jeszcze w tym tygodniu. Co innego wynika jednak z wpisów prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent napisał, że zarówno minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, jak i Główny Lekarz Weterynarii Bogdan Konopka zapewnili go, że obaj szukają "szczęśliwego rozwiązania dla stada z Deszczna".
Jestem pewien, że je znajdą, mimo, że przepisy UE nakazują zabić te zwierzęta. Polak potrafi! Trzymamy kciuki za stado z Deszczna
- napisał na Twitterze prezydent Duda.
Na razie nie wiadomo, jakie będzie to rozwiązanie i co stanie się z krowami z Deszczna. Prezydent Andrzej Duda w kolejnym wpisie informuje jednak, że: "Jest wola. A to najważniejsze".