"Czarno na Białym" TVN24 prześwietliło ponownie księdza Michała M., znanego raczej jako "ksiądz z Tylawy", który został skazany w 2004 roku za molestowanie sześciu dziewczynek. Duchowny nigdy nie odwołał się od wyroku. Jego sprawa wróciła m.in. dzięki filmowi braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu".
W rozmowie z reporterami "Czarno na Białym", ksiądz M., mówił, że nie odwoływał się, ponieważ był "psychicznie wykończony" całą sprawą. Jednocześnie sam przyznał, że kąpał małe parafianki, ale "nie widzi w tym niczego złego".
To znaczy bywały u mnie, czasem się tam pomogłem umyć czy coś, czy tego... Ja po rodzinnemu podchodziłem zawsze do parafian, od początku
- mówił ksiądz M., zaznaczając, że nie czuje się winny.
Z kolei jedna z jego ofiar opowiadała, że duchowny miał przekonywać dziewczynki, że warto poddawać się takim kąpielom. Padło też takie wspomnienie o księdzu M.:
Brał na kolana, ściskał, aż się trząsł. Tak mocno przytulał, że aż się trząsł. Aż mu się kolor skóry zmieniał.
W programie TVN pada też zarzut, że zarówno kuria kierowana wówczas przez abp. Józefa Michalika, jak i prokuratura w Krośnie, kierowana przez Stanisława Piotrowicza, posła PiS, broniły księdza z Tylawy. Przypomniano w tym kontekście wypowiedź dla mediów Piotrowicza sprzed lat:
Dzieci przytulał do siebie, głaskał, zdarzało się też i tak, że pocałował. Zdarzało się, że na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego.
Teraz, po latach, ksiądz M. w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że sam Piotrowicz ma być "przekonany" o jego niewinności w tej sprawie. - Oczywiście - odpowiedział na pytanie, czy ówczesny prokurator miałby tak twierdzić.
Jak się okazuje, ksiądz M., przedstawiany jako ksiądz Michał, regularnie może być słyszany w Radiu Maryja o. Tadeusza Rydzyka. Co piątek bowiem odmawia tam różaniec. Zapytano Radio Maryja o stanowisko ws. przeszłości księdza - rozgłośnia jednak nie odpowiedziała.
Na koniec materiału TVN24 pada jednak pytanie, na które nie ma odpowiedzi:
W świetle prawa świeckiego jego wyrok (księdza Michała M. - red.) już się zatarł, w świetle wytycznych kościelnych pozostaje pytanie, dlaczego dalej jest księdzem, zasiada w kapitule dla zasłużonych duchownych, codziennie odprawia msze?