Zmiany w zasadzie zatrudniania nauczycieli i ich wynagradzania są konieczne, nie tylko zdaniem rządu i opinii publicznej, ale też oświatowych związków zawodowych. Włączenie nauczycieli do korpusu służby cywilnej nie jest niczym nowym - w Polsce było tak przed wojną, od 1922 roku, zaś do dziś podobne rozwiązania obowiązują m.in. we Francji, Hiszpanii czy Niemczech.
Co by się zmieniło? Pedagodzy po zdaniu egzaminu państwowego mogliby liczyć m.in. na dodatek służby cywilnej w wysokości od 900 do 4 tys. zł miesięcznie, przy czym zachowaliby trzynastki i dodatki stażowe. Samorządy z kolei nie wypłacałyby pensji nauczycielom, tylko robiłby to rząd, więc subwencja oświatowa dla samorządów zostałaby mocno zredukowana - wylicza "Dziennik Gazeta Prawna". Rodzice i uczniowie mogliby z kolei liczyć na wyższą jakość kształcenia, bo do szkół trafialiby najlepsi pedagodzy dzięki otwartemu naborowi.
Dla nauczycieli wprowadzenie tego rozwiązania oznaczałoby jednak jeszcze jedną ważną zmianę: straciliby możliwość strajkowania, bo członkowie korpusu służby cywilnej nie mogą brać udziału w strajku.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia rozpoczął się ogólnopolski strajk nauczycieli. Pedagodzy sprzeciwiali się m.in. niskim pensjom. Po kilku nieudanych rundach negocjacji ostatecznie rząd zaproponował okrągły stół oświatowy, a związki zawiesiły strajk. W obradach, których sesje miały miejsce 26 i 30 kwietnia, zaś kolejne odbędą się w najbliższy piątek, nie biorą jednak udziału ZNP, Forum Związków Zawodowych i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność-Oświata". ZNP zapowiedział organizację własnego okrągłego stołu, który ma odbyć się 24 czerwca.