O młodym kangurze, który uciekł z działki w Czarnieckiej Górze (woj. świętokrzyskie) media poinformowały w czwartek. Zwierzę zostało uratowane przez właściciela przed pożarciem przez krokodyla w Australii, jednak 2 maja rano zniknął z posesji mężczyzny. Był widziany w lasach w okolicach Koziej Woli, ale mimo apelu w mediach społecznościowych oraz pomocy policji wtedy nie udało się zwierzęcia zlokalizować.
Kangur odnalazł się w nocy z soboty na niedzielę. - Około godziny 1.30 dyżurny otrzymał informację, że przy drodze krajowej 42 w rejonie Koziej Woli leży potrącony kangur. Policjanci udali się na miejsce. Nie zastali tam osoby, która potrąciła zwierzę. O fakcie powiadomili właściciela zwierzęcia i zarządcę drogi – przekazał st. sierż. Piotr Przygodzki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Końskich, w rozmowie z serwisem konecki24.pl.
- Niestety nie udało się nam uratować zwierzątka. Dzisiaj w nocy dostaliśmy telefon, że nie żyje. Potrącił go samochód - potwierdzili informację właściciele kangura.
***
Działajmy z Greenpeace na rzecz ochrony dzikiej przyrody. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>